wtorek, 16 września 2014

Rozdział 12: Tables have turned.


Miłość to dziwne uczucie.

To prawie żenujące, jak wielką siłę ma jedna osoba nad twoją mentalnością, sprawiając, że czujesz się bezbronny. Ignorowałem to uczucie i prawie udawało mi się nigdy go nie czuć, dopóki nie pojawiła się ona.

Czy to normalne?

Mieć kogoś, kto posiada nad tobą taką władzę?

Mieć kobietę, tak niewinną, tak upartą i irytującą czasami, potrafiącą załamać mnie psychicznie, jeśli zdecydowałaby się odejść ode mnie w moim najsłabszym momencie.

Czy to jest to, co czuję?!

Z jednej strony miłość jest najlepszym uczuciem jakie miałem, zaraz po samym seksie.
Mam na myśli, seks jest dobry, no weź.

Ale z drugiej strony, jest to tak niebezpieczne, jak zakochanie.

Spadam, ale uderzenie o dno nie jest miejscem, gdzie chciałbym teraz być.

Straciłem ją dwa razy. Nie pozwolę, by stało się to ponownie.

Ale, czy jestem aż tak szalony, pytając ją o rękę tak wcześnie?

Kurwa oczywiście, jestem Zayn Malik na litość boską.

Małżeństwo jest tym, czego chce, a ja dostaję to, co chcę, ostatecznie.

Ale.

Każda odpowiedź brzmi zawsze "nie".

Nie jestem romantyczny, ale staram się zrobić wszystko, by za mnie wyszła, lecz wykręca się mówiąc, że jest za wcześnie.

Ale jedną rzeczą, na którą nie mogę narzekać, jest seks.

Niezliczona i niezliczona ilość seksu.

Victoria, moje kochanie wróciła.

Nie całkiem.

Wciąż jest nieśmiała, ale kurwa, w każdej chwili, kiedy jesteśmy sami, wszystko czego ona chce to seks, i jestem cały za.

Oparłem się o nią i spojrzałem na jej twarz, uśmiechnęła się do mnie, blask zadowolenia po seksie bije od niej już drugi raz tego dnia.

Złapałem ją za ramię i pociągnąłem z powrotem na biurko. Po dociągnięciu mojego krawatu, zostawiła mały pocałunek na moich ustach i usiadła na brzegu biurka.

Zapinała swoją koszule, kiedy ja zawiązywałem supeł na końcu prezerwatywy, a ona westchnęła.

- W ten weekend są urodziny Jamesa. - Powiedziała.

- W ten weekend? - Zapytałem i odwróciłem się od niej.

Po zawinięciu prezerwatywy w papier, wrzuciłem go do kosza i przypominając sobie, o owinięciu go podwójnie, tak na wszelki wypadek.

- Tak, chciał abyśmy przyszli. Amber i Matt...

- Matt? - Wytrzeszczyłem oczy i podałem jej z powrotem sweter, który odrzuciliśmy w trakcie uniesienia.

- Tak. Znowu są razem. - Victoria przewróciła oczami, a ja powtórzyłem jej gest.

- Twoje urodziny są tylko tydzień po urodzinach Jamesa, kochanie. - Uśmiechnąłem się i owinąłem ją ramionami wokół talii, a ona uśmiechnęła się, ale przerwał nam telefon.

Wzdychając, cmoknąłem jej nos i odebrałem telefon.

- Malik.

- Sir. - To Leigh. Myślałem, że powiedziałem jej, żeby nie dzwoniła do mnie, kiedy jest Victoria. - Pańska matka tu jest.

Oh.

- Trzymaj się. - Odłożyłem telefon i szybko wyprostowałem pieprzone włosy Victorii, a ona zmarszczyła brwi.

Pociągnąłem ją za nogi, żeby ześliznęła się z biurka, ustabilizowała swoją postawę i ukradkiem pocałowała mnie w policzek, po czym zachichotała do siebie.

- Co ty wyprawiasz? - Zapytała, gdy podchodziłem do drzwi zapinając rozporek.

- Mama tu jest.

- Cholera! - Postawa Victorii zesztywniała, a ona sama zaczęła się prostować, uśmiechnąłem się i otworzyłem drzwi.

Wychodząc na zewnątrz zobaczyłem moją mamę czekającą na białej kanapie, wstała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.

- Mamo. - Nie widziałem jej od ostatniego tygodnia na kolacji, kiedy to Yaser zdecydował się obrazić mojego biologicznego ojca i mnie.

- Mój synu. - Wiem, że mówi tak, by mi coś udowodnić. - Jak się masz słoneczko?

Udało mi się doprowadzić ją do mojego gabinetu, zanim powitała mnie uściskiem i śladem jej szminki na moim policzku, aby uniknąć całej tej sytuacji przy Leigh.

Nie chcę, aby to widziała.

Żenujące.

- Cześć mamo. - Uśmiechnąłem się lekko, a ona znowu mnie przytuliła.

Dobra mamo. Dobra.

- Victoria tutaj jest. - Poinformowałem, a ona uśmiechnęła się i spojrzała w stronę Victorii, która "niewinnie" stała za biurkiem, na którym ją właśnie pieprzyłem.

- Victoria kochanie. Jak dobrze cię ponownie widzieć. - Przywitała ją w czułym, matczynym uścisku, a ja nie mogłem powstrzymać uśmiechu.

- Nie spodziewałem się ciebie tutaj. - Powiedziałem spokojnie.

Jeśli przyszłaby wcześniej, Boże, chroń mnie od tego, co mogło się stać.

- Wiem, przepraszam kochanie, ale jest coś ważnego, o czym chciałam z tobą porozmawiać. Nie mogę zrobić tego dziś wieczorem, ponieważ twój ojciec i ja wyjeżdżamy z dziewczynkami do Bradford. Cieszę się, że Victoria również tu jest, ponieważ to również jej dotyczy. - Wyjaśniła moja mama i usiadła.

- Co się stało mamo? - Oparłem się o biurko obok Victorii.

- Ponieważ Waliyha ma 18 lat, myśli o wyprowadzeniu się z domu.

O nie.

Victoria spojrzała na mnie i wymieniliśmy spojrzenia przed zwróceniem uwagi na moją matkę.

- Zayn, wiem że to ci się nie spodoba, ale wydaje się, że spędzacie z nią dużo czasu...

- Mamo. - Wiem co zamierza powiedzieć.

Czy na prawdę jest potrzeba, by Waliyha przeprowadziła się do mnie?!

- Proszę synu. Ona was podziwia, Victorię i ciebie. To będzie dla niej najlepsze, wyprowadzić się z domu, zanim twój ojciec umieści ją na jeszcze mniejszej smyczy. - Poprosiła mnie, a ja ścisnąłem czubek mojego nosa, zanim spojrzałem na Victorię.

Nie lubię dobijać mojej matki.

Ale, jeśli Waliyha wprowadzi się do nas to stracę uwagę Victorii.

- Co ty na to, kochanie? - Zapytałem ją, a ona się uśmiechnęła.

- Jestem pewna, że już znasz moją odpowiedź. Mam na myśli to, że kocham Waliyhę. - Wzruszyła ramionami, a ja westchnąłem, zanim spojrzałem na matkę.

- Myślę, że to oznacza zgodę. - Wzruszyłem ramionami, a mama uśmiechnęła się szeroko.

- Dziękuję bardzo Zayn. Ona kończy szkołę w przyszłym miesiącu, więc prawdopodobnie zacznie przenosić swoje rzeczy, może w następny weekend.

Moje oczy rozszerzyły się. Tak szybko?!

- Mam służbową podróż do Ameryki w następny weekend i zabieram ze sobą Victorię. - Skrzywiłem się.

- Więc może się przenieść w ten weekend.

Co?! Nie!

- Są urodziny przyjaciela Victorii.

Mama westchnęła, a ja przygryzłem wargę.

- Czy ty robisz wymówki?

Nie robię ich, one pojawiły się w odpowiednim czasie.

- Nie. Oczywiście, że nie.

- Jestem pewna, że ona będzie gotowa przenieść się w ten weekend. Nie zamierzacie nigdzie wychodzić na dłużej?

Spojrzałem na Victorię.

- Nie. Tylko parę drinków i myślę, że będziemy z powrotem w domu. Ten weekend jest w porządku. - Victoria powiedziała za siebie, a ja westchnąłem.

Świetnie. Tylko trzy dni i moja siostra się wprowadzi.




***



- Nie sądzę, żeby było w tym coś złego, aby ona została z nami. - Skomentowała Victoria, gdy zbliżaliśmy się do celu, który chciałem jej pokazać.

- Wiem, ale teraz nie jest na to odpowiedni czas.

Samochód zwolnił, a ona zmarszczyła brwi zauważając otoczenie.

- Oczywiście, że jest... gdzie jesteśmy?

Wyśliznąłem się z auta i otworzyłem drzwi dla Victorii z drugiej strony. Chwyciłem jej rękę, by pomóc jej wyjść z samochodu.

- Chcę ci coś pokazać. - Wymamrotałem.

Poprowadziłem ją na wzgórze, kiedy ona kontynuowała rozmowę na temat tej całej sytuacji z Waliyhą.

Ostatecznie się z tym zgodziłem, więc nie sądzę, żebyśmy musieli ciągle o tym dyskutować.

- Victoria. - Przycisnąłem wskazujący palec do jej ust, a ona zmarszczyła brwi. - Rozejrzyj się.

Dotarliśmy na szczyt wzgórza. Wszystko, co widzimy to piękny widok na Londyn i światła miasta. W nocy widok na miasto jest tak samo piękny, jak za widok za dnia, ale to nie to, co chciałem jej pokazać.

- Pięknie tu na górze! - Wstrzymała oddech, rozglądając się dookoła i patrząc w dół na samochody, które są prawie 100 metrów niżej.

- Podoba Ci się? - Zapytałem.

- Taak!

- Potrafisz wyobrazić sobie dom tu na górze? - Uśmiechnąłem się i podkradłem się za nią, by objąć ramionami i kołysać jak w małej klatce.

- Potrafię. - Odpowiedziała, a ton jej głosu był lekko zakłopotany.

- Nasz dom? - Pocałowałem jej policzek.

Odwróciła się do mnie i zmarszczyła brwi.

- Co?

- Czekałem na tę ziemię jakiś czas, aż wreszcie pojawiła się na sprzedaż, chcę ją mieć. Ale pomyślałem, że pokażę ją tobie, zanim jeszcze podejmę ostateczną decyzję o jej kupnie. - Leniwie wzruszyłem ramionami, a ona po raz kolejny rozglądnęła się dookoła.

- Bardzo ładnie jest tu na górze! O mój Boże!

- Czy to jest tak? Ponieważ, to jedyne słowo, którego od ciebie nie usłyszałem.

- To jest tak. - Uśmiechnęła się.

- Teraz widzisz dlaczego czas jest nieodpowiedni?

- Nie. Mam na myśli, że nie masz tu domu. To tylko trawa. Wybudowanie tutaj domu zajmie jakieś pół roku, dlaczego czas jest nieodpowiedni? - Zmarszczyła brwi w zakłopotaniu.

- Ponieważ mam tak wiele zabawy tylko z nami. W Nowym Jorku w następnym tygodniu to będzie jedyny czas jaki będziemy mieli tylko dla siebie i koniec. Wyjdź za mnie. - Uniosłem brew.

Victoria przewróciła oczami, a na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Zabrałem ją z powrotem do auta, a ona zaczęła kontynuować.

- Zawsze będziesz mnie miał. Po prostu musimy być ostrożni.

- Szczególnie ty, Pani uprawiajmy-seks-gdy-tylko-mamy-szansę. - Droczyłem się z nią, kiedy otwierałem dla niej drzwi samochodu, a ona uśmiechnęła się i usiadła na siedzeniu auta.

- Narzekałeś na brak seksu, a teraz narzekasz na jego nadmiar.

- Nie narzekam, ja podziwiam. - Mrugnąłem. Pocałowałem ją w policzek i wyszeptałem cicho do jej ucha. - Chciałbym cię teraz pieprzyć, gdyby nie było tu Marka.

- Jestem pewna, że uwielbia na to patrzeć. - Uśmiechnęła się z lekkim rumieńcem, a ja delikatnie zostawiłem klapsa na jej udzie.

- Do środka, skarbie. - Uśmiechnąłem się, a ona wsunęła nogi do środka, żebym mógł zamknąć drzwi.

Z ostatnim długim spojrzeniem na wzgórze mojego przyszłego domu, wsiadłem do auta i dołączyłem do Victorii.

Cała rozmowa krąży wokół 22 urodzin Jamesa, a ja zastanawiałem się, czy nie powinienem puścić Victorii samej. Nie jestem najlepszym towarzyszem na wyjścia do klubu. To nie moje klimaty.

- Może powinnaś pójść sama?

- Co? Um. Nie, dziękuję! - Gapiła się na mnie, a ja zmarszczyłem brwi.

- Myślę, że to najlepsze rozwiązanie.

Westchnęła.

- Zayn. Nie pójdę sama. Chcę, żebyś tam był i James również. On cię lubi!

- Nie znoszę pijanych ludzi. - Przewróciłem oczami, a ona spojrzała na mnie oskarżycielsko.

- Jest wiele rzeczy, których nie znosisz, ale po prostu przyjdź i się zabaw.

Westchnąłem do siebie, chwyciłem jej dłoń i pocałowałem, zanim znowu na nią spojrzałem.

- Dobra. Przyjdę.





MARK POV


Przez ostatni tydzień miałem najlepszy, nocny odpoczynek. Tak cicho, bez seksualnych odgłosów albo wezgłowia uderzającego o ścianę.

To jest jakaś seks bomba, która wybucha w tym pieprzonym apartamencie, co pięć pierdolonych godzin.

Victoria i pieprzony szef.

Lubię, kiedy ta dwójka jest szczęśliwa i tego im życzę, ale czy może być kurwa głośniej?!

Inni też tu mieszkają!

Jeśli jego siostra wprowadzi się tutaj w ten weekend, zaniosę tej biednej dziewczynie jakieś pieprzone zatyczki do uszu, zanim usłyszy jak jej brat pieprzy, właściwie jej dobrą przyjaciółkę.

Jestem szczęściarzem, że nie przyłapałem tych dwojga na kanapie, dzisiejszego cholernego poranka. Po raz pierwszy dziękowałem, za to, że byli głośno.

Ale w nocy, muszą nauczyć się zamykać pieprzony ryj.

Może powinni zacząć uprawiać seks w pokoju pieprzonych kar, żeby zminimalizować odgłosy. Nie usłyszysz gówna, które tam się dzieje, jeśli ktoś jest w środku, a ty na zewnątrz oglądając telewizję. To jedyne miejsce jakie mają.

- Mark. - Usłyszałem szefa, wołającego mnie z kuchni. Westchnąłem, pokonując drogę do kuchni.

- Tak sir.

- Zmiana planów. - Poinformował i wypił resztę wody, popijając pigułki antydepresyjne. - Możesz przywieść Waliyhę. Moi rodzice wkrótce wyjeżdżają, Waliyha nie chce jechać z nimi, więc przeprowadzi się dzisiejszego wieczora.

W myślach podniosłem brwi.

- Tak, proszę pana.

- Dziękuję.

Od kiedy bierze te pigułki zauważyłem w nim zmiany. Jest bardziej przystępny i zdecydowanie spokojniejszy niż zwykle. To dziwne, ale powoli zaczynam lubić tego skurwiela.

Może ze mną też jest coś nie tak?!

Wcisnąłem guzik windy, aby zjechać na dół, na parking. Otworzyłem drzwi Audi SUV i wskoczyłem do auta, zamknąłem drzwi, po czym złapałem kierownicę. 

Kurewsko kocham ten samochód.

Plusem z życia i pracy dla bogatego skurwysyna, jest to, że możesz jeździć jego drogimi autami. Kurewsko kocham prowadzić jego samochody.

Moim ulubionym jest Ferrari. Możesz nazwać to banałem, ale to kurewsko dobry samochód.

Gdy dojechałem pod dom rodziny Malików, wszyscy byli już na zewnątrz rezydencji, a ja podszedłem, żeby wszystkich powitać.

- Mark.

- Sir. - Kiwnąłem głową w kierunku tego dupka, który jest ojcem szefa, a on odwrócił się w kierunku Waliyhii, która siedziała na walizce z telefonem w ręku.

Ożywiła się, kurwa, tak nagle i posłała wielki uśmiech.

Tak, tak. Chodźmy już, chcę wrócić do domu i się przespać.

- Mark! Zabierasz mnie?! - Gapiła się.

- Tak, proszę pani. - Przytaknąłem kiwnięciem głowy, a ona spojrzała na swojego ojca, podczas gdy ja pozdrawiałem Panią Malik.

- Witaj Mark. Jak się masz?

- Dobrze. Dziękuję Pani Malik. Jak samopoczucie?

- W porządku, dziękuję. Proszę uważaj. - Uśmiechnęła się z desperacją, a ja kiwnąłem głową. - Wiem, że mogę na tobie polegać. Jadła już obiad. Upewnij się, że Zayn pamięta, że Waliyha musi być wcześnie w szkole, a nie znowu spóźniona. W porządku? Oh i tu są nadal jej rzeczy.

- Tak, proszę pani. - Typowa matka.

- Przepraszam Mark. Ja po prostu nie chcę widzieć, jak odchodzi.

- Jest bezpieczna z Panem Malikiem. - Kiwnąłem głową.

- Jest. Mam nadzieję, że jest. Tak długo jak wiem, że i ty jesteś w domu!

Ona jest dla mnie zawsze kurewsko miła.

Dlaczego do kurwy musiała ona skończyć z pieprzonym dupkiem takim jak Yaser?!

Jeśli szef nie brałby tych pieprzonych pigułek, Yasera i Trishę można by porównać do szefa i Victorii.

Zabawne.

- Tak tato. Będzie dobrze. Do widzenia mamo. Kocham was, bawcie się dobrze. Pozdrówcie wszystkich, paa. - Szybko złapała za moje ramię, a ja zesztywniałem, kiedy starała się przeciągnąć mnie przez drogę, ale kurwa nie.

- Chodźmy, możemy już iść. - Wybełkotała w drodze do auta, po tym jak spostrzegła, że ja stałem w tym samym pieprzonym miejscu.

Pochyliłem się, aby zabrać jej walizkę i salutując w stronę kurewskiej twarzy jej ojca podniosłem cholerny bagaż i czułem, że waży cholernie więcej, niż ja.

Co do kurwy te dziewczyny pakują?!

Ich pieprzone samochody w miniaturowej wielkości czy coś?!

Do kurwy nędzy.





ZAYN POV


Nie wiem czy to źle o mnie świadczy, że jestem sceptyczny, gdy Victoria wręcza mi prezerwatywę siadając na mnie okrakiem.

Pragnienie w jej oczach.

Albo ona jest na prawdę zajebiście napalona, albo to charakterystyczne uczucie w moim brzuchu jest z jakiegoś powodu.

Ponieważ wiem, że fakt, iż za każdym razem używam zabezpieczenia nieźle ją wkurza.

Ale jestem tak pochłonięty przez pożądanie. Ufam jej.

Nie chciała nic zrobić.

A może jednak?

Nie, nie chciała.

- Coś nie tak? - Wyszeptała przed zostawieniem pocałunku na linii mojej szczęki, a ja owinąłem moją rękę wokół jej talii przed ukradnięciem całusa.

- Nic, kochanie. - Zmieniłem położenie i jestem teraz na górze, a ona przeniosła wzrok na mnie. - Szybki numerek przed powrotem Marka? Wiem, że lubisz kontrole. - Wzruszyłem ramionami.

- Ale ja również. - Wymamrotałem przed zostawieniem pocałunków wzdłuż jej szczęki do szyi, zanim powoli wbiłem się do jej środka.

Victoria z trudem złapała powietrze,westchnęła i zajęczała gardłowo.

Ścianki jej pochwy zaciskają się na moim kutasie co kilka pchnięć i kurwa to uczucie jest dobre.

- Zeus gdzie jesteś?

O kurwa! Zakląłem głośno, czułem każdy mięsień we mnie, odrzucający to, co miało nadejść. Wyciągnąłem.

Wyzwanie dla każdego mężczyzny.

Nie chcę tego robić, ale muszę.

- Twoja siostra tu jest! - Westchnęła.

Zmotywowany przez Victorię, która usiadła ostrożnie, kiedy ja w końcu znalazłem w wolę, by od niej odejść.

Moje jaja stały się twarde, bardziej zduszone, kiedy naciągnąłem na nie spodnie, które udało mi się znaleźć i koszula, którą Victoria bestialsko zniszczyła podczas naszej zabawy.

Rzuciłem jej spódnice, której szukała, a ona zarumieniła się, po czym poprawiła włosy i wygładziła spódnicę.

- Bez majtek? - Uniosłem brwi w zdziwieniu, kiedy zaczęła iść w stronę drzwi i zanim zdążyła je otworzyć, złapałem ją od tyłu i chwyciłem za ramiona, by zostawić pocałunek na jej policzku.

- Bez majtek. - Potwierdziła.

- Sprośnie. - Wyszeptałem, kiedy wsunąłem rękę pod jej spódnicę. Chwyciłem jej tyłek, umieściłem środkowy palec w jej mokrym wejściu i podbródkiem odsunąłem włosy, po czym przygryzłem płatek jej ucha.

- Zayn, przestań. - To brzmiało bardziej jak, proszę kontynuuj, ale słyszałem jak dystans między nami, a moją siostrą, która nas nawoływała, się zmniejsza.

Jeszcze raz pocałowałem Victorię w policzek i westchnąłem zirytowany, cofając moją dłoń.

- Chodź.

- Chciałabym. - Wyszeptała pod nosem.

 Wiem, że nie miałem tego usłyszeć, ale usłyszałem. Uśmiechnąłem się do siebie, ale w tym samym czasie byłem jednocześnie bardzo sfrustrowany.

Wygląda na to, że moje jaja zsiniały.

To był cios dla mojego opuszczonego fiuta. Opuściłem lekko spodnie i podążyłem za Victorią w dół klatki schodowej do Waliyhii, która wyszła z korytarza, który prowadzi do schodów na dół.

Trzymałem ręce za plecami, gdy wielki uśmiech pojawił się na jej twarzy, a jej oczy zacisnęły się z podniecenia.

- O mój Boże! To będzie super! - Waliyha zapiszczała i natychmiast zamknęła Victorię w uścisku.

Przygryzłem wargę we frustracji, gdy czułem gryzący mnie egoizm, a Waliyha oderwała mnie od tych myśli witając mnie uściskiem. Owinąłem ramię w okół niej, zostawiając drugie za moimi plecami, po tym jak robiłem świństwa z Victorią.

- Dlaczego nie zostałaś, aby zobaczyć się z resztą rodziny, Wal? - Zapytałem.

Wzruszyła ramionami .

- Na prawdę nie chciałam. Ale mama powiedziała, że będę musiała pojechać do Bradford w ten weekend i następny, kiedy wy będziecie w Nowym Jorku. Zostanę u mojej przyjaciółki. To będzie takie fajne pójść z wami.

Wewnętrznie moje ciało opadło w irytacji. Nie, nie mogę pozwolić, by zniszczyła mi więcej planów. Tak bardzo jak kocham ją mieć w Nowym Jorku z tym, że nie chcę jej tam mieć.

Po pierwsze, Victoria najprawdopodobniej chce zobaczyć się z matką i Mandy. Kiedy wróci z Detroit do Nowego Jorku, Waliyha będzie ją chciała.

I ja nie będę miał jej dla siebie..

- Może powinnaś pojechać z nami, moje urodziny są w następnym tygodniu. Będzie miło mieć cię przy sobie. - Victoria uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na mnie w ekscytacji.

Uszczypnąłem grzbiet mojego nosa.

Kurwa.

- O mój Boże tak. Zayn?! - Waliyha przysunęła się do mnie.

Przewróciłem oczami.

- Nie jesteś tu nawet dziesięć minut i już mnie irytujesz.

Teraz ona przewróciła oczami.

- Nie przewracaj oczami na mnie. - Zmarszczyłem brwi.

- No weź, Zayn. Proszę! Przecież wiesz jak bardzo zawsze chciałam tam pojechać. Mam na myśli, no weź Time Square Zayn! Mogę ją zabrać na zakupy! Proszę!

- Zakupy na Time Square są niesamowite. I zdecydowanie rozumiem frazę "zakupy do upadłego".

- O mój Boże, zawsze chciałam tam pojechać. Nigdy nie byliśmy w Nowym Jorku. No poza ojcem i Zaynem. Ale tata nie lubił nas zabierać do Nowego Jorku.

Victoria zmarszczyła brwi w dezorientacji.

- Dlaczego?

- Ponieważ jesteśmy muzł...

- Waliyha. - Potrząsnąłem głową, a ona przestała.

- Ojciec myśli, że Nowy Jork jest niebezpiecznym miejscem dla jego rodziny, więc nigdy tam nie byliśmy. Będzie bardzo miło pojechać z wami. Z tobą i Zaynem. To będzie bardzo miłe doświadczenie.

Victoria uśmiechnęła się, i kiwnęła głową, zgadzając się.

- Na pewno będzie! Zayn ona musi pojechać!

Westchnąłem zirytowany. Nienawidzę zmieniać planów.

- Proszę. - Tym razem to Waliyha błagała, a Victoria dołączyła do niej.

Jeśli to już zawsze będzie tak wyglądać to będę musiał się wynieść.

- Odpowiedziałaś sama sobie. Ojciec nie lubi, gdy jego rodzina jeździ do Nowego Jorku. - Oświadczyłem i przeniosłem swój wzrok na Victorię, która patrzyła na mnie bardziej zirytowana, niż Waliyha.

- On się nie dowie! Będzie w Bradford. Nie mieszkam już z nim, pamiętasz?! Mieszkam teraz z wami. Kiedy znajdę pracę będę mogła zamieszkać sama. - Waliyha uśmiechnęła się i zmarszczyła brwi w desperacji. - Proszę Zayus! Proszę!

Victoria zachichotała do siebie, mamrocząc moje przezwisko: Zeus.

Przynajmniej nie jest to kurwa mięczak.

- Dobra. - Bąknąłem.

- O mój Boże! - Victoria spojrzała na Waliyhę. 

Zanim to przewidziałem, obie wyłączyły się, robiąc te dziwne rzeczy, a ja wywróciłem oczami i sprawdziłem godzinę na telefonie.

Myślę, że znowu jestem zdany sam na siebie, dopóki Victoria nie znudzi się z Waliyhą.

Tak bardzo jak wkurzająca może być moja siostra, cieszę się, że wraca do normalności. Jej ciemne dni są skończone, jestem uradowany tym, że Victoria postanowiła przełamać się i wyjść ze swojej skorupy.

Ale teraz, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że jestem sam, muszę uwolnić trochę stresu, ponieważ moje pieprzone jaja są ciężkie.

Co przypomniało mi; kiedy będziemy mogli uprawiać sex? Kiedy Waliyha będzie w szkole? Może, gdy ja będę w pracy, tak jak dziś? Kiedy?!


Od kiedy Victoria odzyskała wiarę w seks, pierwszy raz od kiedy została zgwałcona, uprawialiśmy go gdy tylko mieliśmy szansę. I kurwa to było niesamowite.

Ale miejsca były dziwaczne.


Podłoga w łazience, łazienka w restauracji, do której zabrałem ją w ostatnim tygodniu na obiad, często na podziemnym parkingu, kurwa, nawet w jej samochodzie, kiedy odbierałem ją z pod Java hut.

To tak, jakby nadrabiała stracony czas. Ale teraz to wraca do normy. Było zabawnie.

Dopóki to trwało.
Wszedłem po schodach, by minąć nowy pokój Waliyhii i dostać się do mojego gabinetu. Usiadłem i zatopiłem się w pracy, gdy słyszałem chichoty i śmiechy dochodzące z drugiego pokoju.

To strasznie rozpraszające, ale nie chcę im przeszkadzać.




***



- Zayn. Kochanie?

Zmieniłem niekomfortową pozycję w moim fotelu i poczułem dłonie, które głaskały moje włosy, kiedy opierałem policzek na przedramieniu.

- Obudź się i chodź do łóżka. Proszę? - Wyszeptała.

Nie mam nic przeciwko temu, by Victoria budziła mnie, gdy zasnę w trakcie pracy, ale budzenie się na loda będzie jeszcze lepsze.

Westchnąłem cicho i prawie czułem jej wzrok palący mnie.

- Gapisz się. - Wymamrotałem cicho kiedy otworzyłem oczy, by sprawdzić, że to z całą pewnością ona.

Uśmiechnęła się. 

- Masz ładne rzęsy.

Skrzywiłem się, kiedy spojrzałem na jej podziwiający wzrok.

- Cóż, czy to nie jest dziwny komplement? - Usiadłem w końcu i mogłem zauważyć, co aktualnie miała na sobie. Jedwabną koszulę nocną, której nienawidzi nosić. - Jest ci zimno?

- Nie, dlaczego? - Zatrzepotała rzęsami i spojrzała w dół na swoje ciało.

- Twoje sutki są twarde.

Patrzyła na mnie, a ja przyciągnąłem ją bliżej, korzystając z okazji prześliznąłem ręką po jedwabiu i owinąłem jej talię.

- Więc. - Podniosła do góry sukienkę i wyciągnęła coś z pod jej bielizny; prezerwatywa.

Uniosłem brwi w zdziwieniu i poczułem to chore twardnienie. 

- Gdzie jest Waliyha?

- Śpi. Jest 2 nad ranem. - Złapała mnie za rękę, próbując wyciągnąć mnie z krzesła. - Chodź do łóżka.

Pociągnąłem ją na swoje ciało, a ona się uśmiechnęła. 

- Wolałbym zostać tutaj.

Przebiegłem rękami w dół jej błyszczącej sukienki do jej ud i przyciągnąłem ją do mnie.

- Czy nie powinniśmy tego użyć? - Złączyłem swoje brwi i gestem wskazałem na prezerwatywę.

Uśmiechnęła się i z drżeniem rąk rozpięła mój rozporek. Frustracja mnie wypełnia, kiedy ona się z tym grzebie, jej brak doświadczenia to najlepsza część.

Wziąłem głęboki wdech, gdy ona upadła na kolana, rozszerzyłem nogi, ona się schyliła i wzięła do ust moją pół-twardą erekcję.

Pieprzyć moje dni!



_____________________________________________________

 Heloł, heloł!

Z tej strony Ola ;)
Na samym początku chciałam Was przeprosić, że rozdział pojawił się dopiero dzisiaj. 
Miałam drobne komplikacje, ale nie będę Wam tutaj o nich opowiadać, no bo kogo to obchodzi?  Nikogo.
Ważne, że rozdział się pojawił, i że my wciąż tutaj dla Was jesteśmy :)

 W sumie nie mamy nic więcej do dodania, przynajmniej tak mi się wydaje na chwilę obecną.
Do następnego, see ya! 

Harrys_heart69 & @OlaaHoran


EDIT :
Wprowadziłam ankietę i bardzo proszę o wypełnianie.

Chcemy wiedzieć ile osób faktycznie czyta nasze tłumaczenie,
a ile z Was czeka na Bambi/czyta na własną rękę. (co do tego, to nie będziemy nigdy pewne, bo nie wiadomo ilu jest wszystkich czytelników, to tylko tak w przybliżeniu :) )

Dzięki x




niedziela, 7 września 2014

Rozdział 11: Kłótnie i nowe początki



Victoria nie powiedziała ani jednego słowa, przez ostatnie dwie minuty i z każdą sekundą jestem coraz bardziej zdenerwowany.

- Powiedz coś. - Zmarszczyłem brwi.

- C-Co ty powiedziałeś? - Zmrużyła oczy.

- Wyjdź za mnie. - Szepnąłem. - Chcę spędzić z tobą resztę życia. - Powiedziałem szczerze, kiedy chwyciłem ją za rękę, a ona uśmiechnęła się.

Jej wyraz twarzy zmiękczył się, kiedy przycisnąłem swoje czoło do jej.

- Nie mogę uwierzyć, że właśnie mnie o to zapytałeś. - Odetchnęła.

- Więc? - Moje serce kurewsko wali w mojej klatce piersiowej.

- Więc, nie mówię tak i nie mówię nie. - Uśmiechnęła się i zmarszczyła brwi - Mam na myśli, minęło 5 miesięcy, odkąd jesteśmy razem. Czy to nie jest trochę za wcześnie?

- Nie dla mnie. - Wzruszyłem ramionami.

- Wyobraź sobie, co o tym powiedzą nasi rodzice?!

- Kogo obchodzi co oni myślą? Jesteśmy razem, jesteśmy szczęśliwi. Cóż, mam nadzieję, że jesteś. - Wzruszyłem ramionami. - Czemu nie?

- Przynajmniej uczyń to bardziej niezapomniane. - Zaśmiała się, a ja westchnąłem.

- Pobaw się wackiem, a ja zaproponuję jeszcze raz, to jest niezapomniane dla ciebie?

Zaśmiała się głośno.

 - Zayn!

- W porządku. - Uśmiechnąłem się i pochyliłem, aby zostawić pocałunek na jej ustach. - Kocham cię.

Jej uśmiech się poszerzył.

- Kocham cię bardziej.

Przygryzłem nerwowo wargę i odepchnąłem myśl, o tym, że mi odmawia, która pojawiła się w mojej głowie.

- Nie, nie puszczaj. - Wymamrotała. - Po tym, jak mnie o to zapytałeś, czuję jakbym miała zemdleć.

Chwyciła mnie za rękę i położyła ją bezpośrednio na swoją klatkę piersiową, a ja zadrżałem.

- Czujesz to? Moje serce tak szalenie bije, przez to, co powiedziałeś. - Gapiła się. - Jestem roztrzęsiona.

Zmarszczyłem brwi.

- Czy to dobrze?

- Tak! Jest.

Uśmiechnąłem się do niej, kiedy położyłem rękę na jej ramię i przyciągnąłem, aby była bliżej mnie.

- Więcej romantyczności i innego gówna, co? -Zapytałem, a ona uśmiechnęła się.

- Myślę, że tak. Jeśli nie proszę o zbyt dużo? - Wzruszyła ramionami.

- Nic nie jest za dużo. Lubię widzieć cię szczęśliwą. - Powiedziałem szczerze, ale ona zmarszczyła brwi, kiedy usłyszała mój telefon wibrujący na stoliku obok łóżka.

Skrzywiłem się. Nie spodziewałem się telefonu.

- Trzymaj tę myśl. - Szepnąłem, pokonując drogę do mojego telefonu, aby go odebrać.

Prawie zakląłem na siebie, kiedy zdałem sobie sprawę, że to moja matka.

- Kurwa!

Victoria podskoczyła z przerażenia.

- Co?!

- Powinniśmy być w restauracji z moimi rodzicami! Kurwa! - Szybko ściągnąłem szlafrok, nie dbając o to że jestem nagi i ubrałem z powrotem ubrania.

- Jakiej restauracji? Co? Jestem zdezorientowana!

- Mój tata chciał dzisiaj zjeść z nami obiad. -Nie mam nawet zamiaru kłopotać się z odbieraniem telefonu.

- Ah, w porządku! Co powinnam na siebie włożyć?! - Spojrzała na siebie, a ja się uśmiechnąłem.

- Jest w porządku. Mój apartament nie jest daleko stąd, wiesz to. Eve zejdzie z sukienką na dół, do recepcji. Będziesz musiała zmienić ją w samochodzie, kochanie.

- O mój boże.

I pieprzyć to, co zrobiliśmy, kiedy oboje wyszliśmy z samochodu.

Victoria wciąż próbowała poprawić suknię i siebie, a moje włosy wyglądały po prostu jak pieprzone gówno, gdy wyszedłem za nią.

- To miejsce wygląda niesamowicie. - Gruchała cicho, gdy otwierałem jej drzwi.

Zostawiłem pocałunek na jej policzku, kiedy wchodziliśmy, a ona się uśmiechnęła.

- Chciałem cię tu zabrać...

- Rezerwacja dla dwojga? - Przerwał nam obojgu młody człowiek, który jest dobrze ubrany i prawie przemoczony tanią wodą kolońską.

Pokręciłem głową, a on wyraźnie przełknął ślinę, widząc moje zimne podejście.

- Mam rezerwację z Seniorem Malik.

Jego oczy rozszerzyły się i wyprostował swoją postawę na dźwięk nazwiska mojego ojca.

- Panie Malik, proszę za mną.

Prowadził nas do strefy dla gości VIP. Trzymałem bliżej siebie Victorię, a dźwięk powolnego jazzu dochodził nam do uszu.

Restauracja jest wypełniona gośćmi przy każdym stoliku, który jest pokryty białym obrusem i zastawiony wyśmienitą kuchnią.

Restauracja jest spokojna, ozdobiona w bieli i złocie, z miękkim brzmieniem muzyki jazzowej i czasami klasycznej.

Mój ojciec zazwyczaj wybiera to miejsce, gdy ma jakieś ważne spotkania biznesowe bądź rodzinne.

Kiedy dotarliśmy do naszego stolika, zobaczyłem Waliyhę, zanim zauważyłem moich rodziców. Wygląda na absolutnie nieszczęśliwą, ale po naszym przybyciu budzi się do życia, a na jej ustach pojawił się uśmiech.

- Zayn! - Prawie zakrzyczała i wyprostowała się na mój widok.

Moje oczy rozszerzyły się, kiedy zaatakowała mnie w uścisku, a ja odchrząknąłem.

- Wal, nie musisz robić sceny. - Wymamrotałem cicho.

Spojrzała na mnie, a ja przejechałem palcem po małej bliźnie na jej czole.

- Wszystko jest już lepiej, tak? - Zapytałem, mając nadzieję, że tak naprawdę jest.

Kiwnęła głową.

- Zayus, tęskniłam za tobą! I za Re! -Puściła mnie i chwyciła Victorię za jej ramiona, żeby się przytulić.

Victoria przewróciła figlarnie oczami i uśmiechnęła się do mnie.

- Wal, zrób jej trochę miejsca. - Chwyciłem Waliyhę za ramię i udało mi się zmusić ją, by się odsunęła.

- Czy wiesz jak bardzo irytująca jest myśl, że nie mogę cię zobaczyć? - Zmarszczyła brwi, kiedy zbliżaliśmy się do rodziców, którzy siedzieli przy stole, obserwując nas jak cholerne jastrzębie.

- Ciii, Wal. - Szepnąłem.

Najpierw podszedłem do matki i schyliłem się, by pocałować ją w policzek.

- Cześć mamo - Uśmiechnąłem się leniwie, a ona go odwzajemniła, pełna promiennego jestem-z-ciebie-taka-dumna-synu uśmiechu.

- Witaj moje słoneczko. Wszystko w porządku kochanie?

Kiwnąłem głową i wyprostowałem się widząc mojego ojca, gdy Victoria witała jego, po czym moją matkę.

- Spóźniłeś się. - Stwierdził, kurwa oczywiste.

- Przepraszam ojcze, musiałem.. zawiązać kilka węzłów. - Spojrzałem na Victorię, a ona uśmiechnęła się, świadomie wyłapując moją grę słów.

- Mam nadzieję, że jedne z najważniejszych. - Skomentował ojciec.

Oh tak, na pewno najważniejsze.

- Zamówiłam główne danie, przekąski już były. - Dodała mama, a ja podziękowałem jej.

Ona wie co lubię.

Przeprosiłem jeszcze raz i usiadłem na swoim miejscu. Waliyha wybrała miejsce między Victorią a mną, co mnie nieco irytuje, ponieważ teraz nie mam pewności czy nie zostanę wykopany.

- Jak Waliyha już wie, pozwoliłem jej znów cię widywać. - Zaczął mój ojciec.

Spojrzałem w dół na Waliyhę, a ona uśmiechnęła się, kiwając na potwierdzenie, że to co mówi mój ojciec jest prawdą, a ja się nie przesłyszałem.

- To był pomysł mamy. - Dodała Waliyha.

- Waliyha. - Mój tata powiedział krótko, a ona przygryzła wargę przed popiciem napoju przez słomkę.

- Tak długo, jak ty i Victoria jesteście odpowiedzialni, aby się nią zająć. Ale nie chcę jej pijącej w szkolne noce.

- Raczej, nie chcemy jej pijącej w ogóle. - Dodała mama z uśmiechem. - Ale jest starsza, staje się dorosła.

- Chcemy pozwolić jej odkryć, jak to jest w prawdziwym świecie. - Kontynuował mój ojciec. - Ale chłopcze, mam na myśli to, że musisz być bardziej odpowiedzialny.

- Ależ jest. - Victoria odpowiedziała nagle, a ja powoli spojrzałem na nią. Nie mów tego!

- Nie jest. - Zaprotestował mój ojciec.

- Ale czy widziałeś wszystkie rzeczy, które zrobił? Korporacja Malik, przedsiębiorstwa Malik, hotele i Malik celle, lista jest długa. Jego tępo pracy jest równoważne z 40 rokiem życia i to jest niesamowite. - Przechwalała mnie Victoria, a ja byłem tak bardzo szczęśliwy, że tak mnie wspiera i stoi po mojej stronie.

- Cóż, widziałaś wszystkie te rzeczy, które zrobił zanim posiadł tyle ''władzy''? - Mój ojciec patrzył na Victorię, a ja zobaczyłem spojrzenie Waliyhii na mnie.

- Musisz coś powiedzieć. - Wyszeptała tak cicho, że prawie nie słyszałem jej głosu.

- Kradzież moich pieniędzy na zakup narkotyków, kradzież samochodu dla zabawy w środku nocy i wprowadzanie go z powrotem we wczesnych godzinach rannych całkowicie zdemolowanego. Lista jest długa. - Powtórzył  słowa Victorii, a moja matka patrzyła w dół z poczuciem winy.

- Yaser. - Przerwała mu mama mówienie czegokolwiek. - Myślę, że nadszedł czas zapomnieć o przeszłości. Rozmawialiśmy o tym.

Mój ojciec nie odpowiedział i to był dobry moment, ponieważ przybyło jedzenie.

Kiedy mój talerz znalazł się przede mną, zmarszczyłem brwi i spojrzałem na moją matkę.

- To grilowany kurczak z parmezanem i kurczak satay z sosem sałatkowym. - Wyjaśniła, czytając mi w myślach.

- Dziękuję. Jak w szkole Wal?

- Jest dobrze. Mam jutro egzaminy, więc nie, nie mogę przyjść. - Droczyła się.

Uśmiechnąłem się lekko.

- Nie zamierzałem cię zaprosić.

- Ty nie, ale ja tak. - Victoria uśmiechnęła się, a ja przewróciłem oczami.

- Zayn kochanie, jak idzie w pracy? - Tym razem zapytała moja mama, a ja wziąłem gryza mojego kurczaka.

- Dobrze. - Odpowiedziałem, a mój wzrok błądził między matką, a ojcem.

- Czy rozważasz rozmowy z technikami Malik cell uaktualnienie twojego systemu? - Zapytał tym razem ojciec, a ja wziąłem łyka wody z mojej szklanki.

- Tak, oczywiście.

- Co cię powstrzymuje?

- Ty. - Przestałem jeść i uświadomiłem sobie, co właśnie powiedziałem i spojrzałem na niego jak odzwierciedlał mój wyraz twarzy.

Ups.

- Czy teraz? - Podniósł brwi.

- Tak. Powiedziałeś, że nie jestem na tyle odpowiedzialny, aby zarządzać taką władzą. - Wyjaśniłem ostrożnie.

- Powiedziałem. I to jest prawda. - Powiedział krótko i kontynuował jedzenie, kiedy ja bawiłem się widelcem.

Westchnąłem cicho i przeniosłem wzrok na matkę, która uśmiechnęła się do mnie życzliwie.

- Już nie jestem nieodpowiedzialny, tato. Jestem inną osobą.

- Przyszedłeś czterdzieści pięć minut spóźniony na kolację. - Wykrzyknął. - Ciężko pozbyć się starych nawyków, Zayn. Nie będę zaskoczony jeśli ona. - Wskazał na Victorię z nad talerza, a mój gniew zaczął powoli wypełniać się we mnie, kiedy ją w to wciągnął.

- Miałaby dziecko, pierwszą rzeczą jaką mógłbyś zrobić to odejść, bo nie jesteś w stanie utrzymać takiej odpowiedzialności. - Pokręcił głową, a ja umieściłem widelec z powrotem na talerzu, straciłem apetyt.

- Jesteś bezużyteczny. Brakuje ci odpowiedzialności, tak jak twojemu rodzonemu ojcu. Jesteś taki jak on. - Warknął, a każde poczucie winy i rozczarowanie, które miałem w sobie potęgowało się jeszcze bardziej.

Mój biologiczny ojciec; nieodpowiedzialnie niedbały, kłopotliwy, samotny mężczyzna.

Wiedziałem, że on wyciągnie bolesne wspomnienie, by mnie zranić, żebym mu nie odpowiedział, tylko milczał, ale zabrnął za daleko, porównując mnie do mojego biologicznego ojca. Mimo że gardziłem nim całe życie, nie sądziłem, że upadnie tak nisko.

Powinienem być zraniony, tak. Ale jestem więcej niż zraniony. Jestem cholernie wściekły.

To wymagało zbyt wiele mojej samokontroli, aby w tym momencie nie powiedzieć nic do niego. Bo nie zainwestowałem w filtr, który zatrzymałby mnie przed mówieniem moich myśli.

Natychmiast wstałem gwałtownie, powodując przewrócenie krzesła za mną, a Trisha odłożyła sztućce, aby coś powiedzieć.

- Zayn proszę, kochanie..

- Nie.. - Pokręciłam głową, zatrzymując ją przed powiedzeniem czegokolwiek. - Przestań trzymać moją stronę, proszę. - Szepnąłem, zanim zwróciłem się do człowieka, którego nazywałem ojcem; Yasera.

- Wiem co tobie zrobiłem w przeszłości, to było głupie i idiotyczne. Byłem nastolatkiem. Ale wspominać o moim prawdziwym ojcu... - Wstrzymałem oddech, szukając odpowiednich słów. - Wolałbym, żebyś mówił swoje zdanie i powiedział mi, że myślisz że jestem porażką. Przepraszam.

Po powiedzeniu tego, opuściłem pomieszczenie i wyszedłem na zewnątrz zaczerpnąć świeżego powietrza, by się uspokoić.

Momentalnie przeszkodził mi flesz aparatu, kiedy zauważyło mnie kilka paparazzi i prawie zapomniałem, że jestem w jednej z najbardziej znanych restauracji w Londynie. Każdy sławny skurwiel tu przychodzi.

Zirytowany przez migające światła, wróciłem z powrotem do środka i powiadomiłem przez telefon Marka, aby przygotował samochód, ale natychmiast zostałem zatrzymany przez Trishę.

- Zayn, kochanie. Nie słuchaj ojca.

- On nie jest moim ojcem. - Rozłączyłem się po zakończeniu rozmowy z Markiem.

Ona skrzywiła się, jakby ją dotknęły te słowa. 

- Nie mów tak.

- Jestem jedyną adoptowaną osobą w tej rodzinie.- Wzruszyłem ramionami. - Jestem dziwnie jeden, a on nie boi się użyć tego przeciwko mnie, kiedy narozrabiam.

- Zayn, kochamy cię, tak samo jak kochamy Waliyhę, Doniyę i Safę.

Spojrzałem w dół.

- Twój ojciec chce tylko tego, co dla Ciebie najlepsze.

Dlaczego ona jest taka miła, a on nie? Zabawne, bo to tak jak Victoria i ja.

- Dołując za każdym razem, gdy mnie widzi.

- Zayn. - Tym razem jej wyraz twarzy ukazywał rozczarowanie, a ja westchnąłem przed przewróceniem oczami.

- Wracasz? - Zapytała po tym, jak zauważyła, że nie mam nic do powiedzenia.

- Nie mogę. - Pokręciłem głową. - Zabiorę tylko Victorię i potem wychodzę.

- Nie idź, Zayn. - Zmarszczyła brwi, wyraźnie zmartwiona.

- Muszę. - Przyciągnąłem moją matkę do uścisku, a ona westchnęła.

- Porozmawiam z nim dla ciebie. - Wymamrotała do mojej piersi.

- Nie musisz.

Odsunąłem ją od siebie, a ona uśmiechnęła się.

- Kocham cię słoneczko.

W połowie się uśmiechnąłem, a następnie przewróciłem oczami.

- Ja ciebie też.

Odeszła, a ja czekałem na przyjście Victorii, natomiast zobaczyłem nadchodzącą Victorię i Waliyhę.

Waliyha przygryzła wargę i dała mi ogromny, niedźwiedzi uścisk.

- Tata jest takim kutasem. - Powiedziała.

- Wiem. - Szepnąłem.

- Wszystko w porządku?

Kiwnąłem głową. 

- Nic mi nie jest.

Zrobiłem krok do tyłu i owinąłem ramieniem talię Victorii, spragniony i potrzebujący jej dotyku.

- Miałam na myśli to, co powiedział. To było zupełnie nie na miejscu.

- Wal...

- Jaki on jest nieznośny..

- Wal. To był długi dzień.

Kiwnęła głową ze smutkiem, rozumiejąc moje zmęczenie i przeszkadzające zachowanie. 

- Idź do domu, wyglądasz jakbyś potrzebował odpoczynku. - W połowie się uśmiechnęła, a ja uszczypałem ją w policzek.

- Baw się dobrze z rodzinką, Wal. - Droczyłem się, a ona przewróciła oczami.

- Dzięki za zostawienie mnie tutaj.

- Do zobaczenia później! - Powiedziała Victoria, a ja chwyciłem jej rękę i zaczynaliśmy odchodzić.

- Musisz schylić głowę w dół. - Szepnąłem.

- Czemu? - Zapytała, a ja zauważyłem Marka po drugiej stronie szklanych drzwi.

- Ponieważ na zewnątrz są paparazzi.

- Oh. - To wszystko co mogła powiedzieć.

Wzmocniłem uścisk wokół niej, gdy drzwi otworzyły się. Wszystko, co było słychać to krzyk i migawki kamer.

Nie mogłem tego przegapić.

Mark torował drogę dla nas obojgu i zanim się zorientowaliśmy, dotarliśmy do samochodu. Przechodziłem przez gorsze sytuacje, ale kurwa nienawidzę paparazzi.

Tak szybko jak drzwi się zamknęły, zerknąłem na Victorię i odwróciłem się na chwilę, kiedy ona złapała moją twarz, by mnie pocałować.

Cieszę się, że okna są przyciemniane.

Z trudem łapałem powietrze, kiedy się oddaliła. 

- Wow. - Podniosłem brwi, a ona uśmiechnęła się.

- Jestem z ciebie dumna, że stanąłeś we własnej obronie.

Usiadłem naprzeciw niej, a jej uśmiech się poszerzył. 

- Więc muszę stanąć we własnej obronie, abyś mnie całowała w ten sposób? - Zapytałem, a Victoria zarumieniła się w odpowiedzi.

- Waliyha ma rację. To co twój tata powiedział, było niestosowne koncen-

- Ja naprawdę nie chcę o tym rozmawiać, kochanie. - Wymamrotałem cicho i oparłem głowę na zagłówku.

- Dobrze, więc jesteś głodny, bo ledwo co ruszyłeś swoją kolację?

- Jest w porządku. - Wymamrotałem pod nosem.

Chcę tylko zapomnieć o tej pieprzonej kolacji.




***



Po przybyciu do domu, wszystko czego chciałem to pójść spać. Victoria przez większość czasu była cicho, powoli przyzwyczajała się do faktu, że wolę cierpieć w milczeniu, niż wyjaśniać co dzieje się w mojej głowie.

Noc rozpoczęła się tak cholernie dobrze, a kończyła nieco gorzej.

- Chodź ze mną do łóżka. - Wymruczałem cicho i wpuściłem ją do windy jako pierwszą.

Kiwnęła głową, a mały uspokajający uśmiech pojawił się na jej twarzy, kiedy oparłem się na poręczy za nią.

Podszedłem, owijając ramiona wokół jej talii i pochyliłem się, by pocałować ją w szyję, ale oparłem  policzek na jej ramieniu i zaciągnąłem się zapachem jej ciała.

- Kocham Cię. - Szepnąłem.

- Wiem.

- Kocham Cię. - Dźgnąłem ją w talię i tym razem odskoczyła w bok.

- Nie rób tego. - Zachichotała cicho.

- Powiedziałem, że cię kocham! - Mówię głośniej.

- Wiem.

- Kocham. Cię. - Powtórzyłem powoli, powtarzając gest tym razem z obu stron, a ona podskoczyła.

- Kocham cię bardziej! - Odpowiada szybko, chwytając moje ręce, aby powstrzymać mnie od zrobienia tego ponownie.

- Tak właśnie myślałem. - Uśmiechnąłem się puszczając ją, a odwzajemniła go.

- Każda dziewczyna jest szczęściarą, mając cię. - Uśmiechnęła się i zmarszczyła brwi.

- Każdy facet jest szczęściarzem, mając cię. - Szepnąłem przed pocałowaniem ją w policzek, przesuwając na bok, aby pozwolić jej wyjść przez otwarte drzwi windy. - Więc, uważam się za szczęściarza.

- Wiesz, że zmarnowałam swoje pieniądze za pokój w hotelu, w którym nawet nie zostaliśmy. - Powiedziała, a ja otworzyłem przed nią mahoniowe drzwi.

- No przykro mi, kochanie. Może zatrzymamy się tam innym razem.

Po wejściu zdjąłem marynarkę i przyglądałem się niebezpiecznie seksownym, długim nogom Victorii  pokonującej drogę do kuchni, dopóki nie zauważyłem jak się zatrzymuje, aby odwrócić się twarzą do mnie.

- Mówisz poważnie? - Zapytała.

Zmarszczyłem brwi, umieszczając marynarkę na białej kanapie. 

- Poważnie z czym?

- O poślubieniu mnie? Czy naprawdę zapytałeś dlatego, że chcesz i myślisz o tym czy dlaczego, że czujesz, że musisz?

Zamrugałem na nią. 

- Zrobiłem to, bo chciałem. Zrobiłem to, bo cię kocham.

- Więc to nie była impulsywna decyzja? - Odzwierciedliła moje zmieszanie, a ja pokręciłem głową.

- Nie była. Myślałem o poproszeniu cię od ostatniego tygodnia, Victoria. Bycie z tobą w Irlandii i robienie absolutnie niczego, brzmi nudno, ale z tobą brzmi jak robienie czegoś więcej. A kiedy wróciliśmy do domu i zobaczyłem cię otwartą dla mnie i ponownie witającą mój dotyk, to po prostu niesamowite, jak bardzo moja miłość rośnie z każdym tygodniem spędzonym z tobą.

Uśmiechnęła się z błyskiem w oczach.

- Jestem w tobie tak zakochany, Victoria. - Wzruszyłem bezradnie ramionami. - I jeśli kiedykolwiek cię stracę, nie wiem co ze sobą zrobię.

Jej wzrok zmiękł i wszystko czego chcę, to pocałować ją i poczuć jej smak delikatny jak balsam dla ust.

- Jesteś naprawdę mięczakiem. - Uśmiechnęła się, a ja wzruszyłem ramionami.

- Tylko dla ciebie, kochanie.

- Oh. - Podniosła brwi. - To potwierdzenie, panie Malik?

- Może. - Wzruszyłem ramionami, a ona przygryzła wargę.

- Nikt nigdy nie sprawił, że czułam się tak, jak teraz przy tobie. - Powiedziała Victoria. Ona nie jest otwartą osobą, ale słysząc jej słowa, można powiedzieć, że jest ogromnie pewna.

Zamknąłem przestrzeń między nami, a ona gwałtownie westchnęła.

- Więc wyjdziesz za mnie? - Wyszeptałem.

Po przygryzieniu wargi, westchnęła cicho i spojrzałą w dół na jej splecione palce. 

- Jest za wcześnie.

- Nigdy nie jest za wcześnie. - Potarłem jej policzek wierzchem mojej dłoni przed pociągnięciem jej za brodę, aby uwolnić dolną wargę.

- Ale co powie twój tata..

Przycisnąłem swoje usta do jej, aby powstrzymać ją od mówienia czegokolwiek o Yaserze.

- Nie ma znaczenia co powiedzą. Jeśli jesteśmy szczęśliwi, to to jest wszystko, co naprawdę się liczy.

Odetchnęła powoli, a ja oblizałem swoje usta, kiedy jej oczy zaczynały się rozszerzać. Ponieważ jej ciało prostowało się, zacząłem odsuwać się, kiedy złapała mnie kołnierz i pociągnęła w dół, żebym ją pocałował.
Natychmiast przyciągnąłem ją bliżej mojego ciała witając jej uścisk, zdjęła swoje majtki i wyrzuciła w powietrze.

- Kochaj się ze mną! - Wymamrotała ochryple, a moje oczy rozszerzyły się na jej słowa.

- Co?! - Wyszeptałem, niemal z niedowierzaniem.

- Kochaj się ze mną. - Victoria powtórzyła z pilnym tonem.

Nie dała mi czasu na odpowiedź, po czym złączyła nasze usta i pogłębiła pocałunek.

Z tyłu w mojej głowie, miałem wrażenie, że to może się skończyć naprawdę źle, albo zakończyć się pozytywnie.

Jestem przygotowany na najgorsze. Ale nie zamierzam tego kończyć.

Pieprzyć to.

Chwytając jej piękny tyłek, w pełni korzystam z jej dominacji, owinąłem rękę jej włosami, ciągnąc je.

Kiedy to zrobiłem, jej usta rozchyliły się, a ja złapałem jej twarz, żeby ją pocałować, przejmując kontrolę  wewnątrz jej wrażliwych ust.

Zajęczała cicho i udało jej się wyrwać z mojego ataku, by odejść po czym zatrzymała się na schodach i odwraciła twarzą do mnie.

Zastanawiałem się nad tym, czy ona dzisiaj coś piła, ale nie.

Może tym razem będzie inaczej. Mam nadzieję.

- Kochanie, możesz mi pomóc z tą sukienką? - Mrugnęła do mnie przed pokonaniem drogi na górę.

Uchwycony przez jej seksowny głos, w końcu zarejestrowałem to, co ona powiedziała, a następnie poszedłem za nią do naszego pokoju.

Wchodząc, patrzyłem uważnie jak stała tyłem do mnie i przekładała jej długie brązowe włosy na bok, aby ułatwić dostęp do zamka, który znajduje się z tyłu.

Kiedy moje usta stały się suche, oblizałem je i powoli, kusząco rozpiąłem zamek, który odkrył jej nagą skórę, spadając w dół, niżej i niżej odkrywając coraz więcej.

Przełknąłem powoli ślinę, zjeżdżając ręką przez ramię aż do jej ręki, przy czym zostawiałem małe pocałunki na jej szyi.

- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? - Nie mogłem nawet rozpoznać własnego głosu.

Victoria przytaknęła kiwnięciem głowy.

To było wszystko, czego potrzebowałem, ale chciałem żeby to powiedziała. Przez większość czasu jej głos zapewniał mnie o tym, co ona na prawdę czuła.

- Mów do mnie. - Szepnąłem, a moja ręka powędrowała w dół jej nagich pleców.

Victoria odwróciła się do mnie, ukrywając pożądanie w jej spojrzeniu, które chciałbym zobaczyć.

- Chcę cię. Nie kwestionuj tego.- Szepnęła ostro, ale to było stwierdzenie.

To było wszystko czego potrzebowałem. 

Nie było śladu strachu czy żalu czającego się w jej głosie i po odwiązaniu mojego krawatu, owinąłem ręce wokół jej talii i pocałowałem ją.

Kiedy się całowaliśmy, moje ubranie i jej sukienka powoli opadały, pozostawiając nas tylko w bieliźnie.

Delikatnie położyłem ją na łóżku i schyliłem się, aby ją pocałować.

Mogłem wyczuć jaka była zdenerwowana i całkowicie rozumiałem dlaczego, ale mój kutas twardniał tylko dla niej.

Jestem teraz tak cholernie bezsilny.

Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, pocałowałem ją ponownie, wędrując dalej w dół jej ciała, delikatnie pieszcząc jej zgięcia.

Upadłem na kolana i palcami pieściłem jej brzuch, w erotycznym westchnięciu Victoria rozchyliła usta i lekko podniosła się, gdy wywołałem u niej dreszcz podniecenia.

Powoli rozerwałem jej majtki i odrzuciłem na bok, po czym rozchyliłem jej nogi.

- Zayn... - Jej głos zabarwiony był niepokojem.

- Jest w porządku. - Uspokoiłem ją. - Nie chcę cię skrzywdzić. Przecież wiesz.

Pragnęła mojej uwagi, przebiegłem językiem wzdłuż wewnętrznej strony jej uda, pozostawiając wilgotny ślad. Delikatnie otarłem się o jej łechtaczkę, powoli na nią naciskając.

Victoria była blisko szczytowania i to był kolejny znak mówiący mi, jak długą drogę pokonała, powstrzymując całą przyjemność.

Jednym szybkim ruchem mój język znalazł się w jej ciepłym wejściu, przekręciłem go, by mogła poczuć przyjemność, jakiej nie czuła od bardzo dawna.

Jej ręce natychmiast znalazły się w moich włosach, a ja zamknąłem oczy.

Im dłużej sprawiałem jej przyjemność, tym bardziej mokra się stawała, mogłem zauważyć, jak jej ciało przygotowuje się na szczytowanie.

Plecy wygięte, oczy zamknięte, a usta lekko rozchylone. Kurwa, wszystko tak, jak być powinno.

- Dojdź dla mnie, kochanie. - Wyszeptałem. - Nie wstrzymuj tego.

Jej oddech stał się szybszy, a ja wczołgałem się na górę, żeby zobaczyć ile przyjemności jej sprawiłem i palcami kontynuowałem pocieranie jej pulsującego punktu na łechtaczce. Zostawiałem pocałunki w dół jej karku, a ona zatraciła się w orgazmie.

Czuję, jak jej ciało drży pode mną, gdy orgazm przeszedł przez jej ciało. Oddała się bezsilności, a z jej ust wydobył się mały jęk.

Przez kilka sekund leżała nieruchomo, pławiąc się w chwale jej szczytu.

Złapała mnie na wpatrywaniu się w dół, na nią. Przygryzała swoją wargę i nagle stała się zmęczona, a ja prawie zapomniałem, jak słaba jest jej wytrzymałość.

Kurwa.

Po wrzuceniu bielizny do kosza, usiadłem na łóżku. Złapałem ją w uścisku, po czym pocałowałem.

- Co robisz? - Wyszeptała ze zmęczeniem i usiadła twarzą do mnie.

Pocałowałem ją ponownie, a ona zmarszczyła brwi.

- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? - Zapytałem cicho.

Skinęła głową. Chwyciła mnie za rękę, a drugą ujęła moją twarz, żeby mnie pocałować.

Kiedy ją pocałowałem, usiadła okrakiem na moich kolanach, założyłem luźny kosmyk włosów za jej ucho, a ona spojrzała na mnie.

- Chcę.

Skrzywiłem się.

- Nie tak, kochanie. Skrzywdzę cię.

Złączyła brwi w niepokoju.

- Nie. Wolę w ten sposób.

- Re, minęło już trochę czasu. - Wyszeptałem delikatnie.

Dla mnie to byłoby niesamowite uczucie, ale nie mogę sprawić jej tego dyskomfortu.

Owinąłem Victorię ramieniem, odwróciłem swoje ciało i położyłem ją na łóżku, po czym ułożyłem się nad nią.

Jej oddech zaczął się zmieniać, stał się bardziej nieregularny, szybki i niekontrolowany.

- Oddychaj skarbie. -Szepnąłem.

- Zayn...

Odsunąłem się.

- Nadal chcesz to zrobić?

Przygryzła wargę, a ja delikatnie pogładziłem jej policzek, powoli i niepewnie pokiwała głową, po czym wymamrotała "Tak."

Wyczułem wahanie w jej głosie, ale ponieważ mój kutas jest tak blisko, by wejść do środka, a ja czekałem na to tygodniami, nie mogę się powstrzymać.

Czuję się ożywiony, moje ciało wróciło do życia. Ciało rejestruje uczucie ciepła i jej mokre wejście na powitanie mojego fiuta.

Ale zanim zdążyłem w nią wejść, zdałem sobie sprawę, że nie mam prezerwatywy, a ona nie jest na antykoncepcji.

- Poczekaj. - Opierając się na ramieniu, sięgnąłem po omacku w głąb szuflady w poszukiwaniu foliowego opakowania.

Kiedy je znalazłem, zamknąłem szufladę i usiadłem, aby zobaczyć, jak patrzy na mnie z wyrazem irytacji.

- Dlaczego masz taką minę? - Ściągnąłem brwi, rozerwałem opakowanie i wysunąłem prezerwatywę z opakowania.

- Nie, nic. - Wymamrotała.

Odłożyłem folię i pochyliłem się, żeby znów ją pocałować.

- Nie bój się, proszę. Nie chcę cię skrzywdzić. - Uspokoiłem ją nieśmiało, a moje podniecenie wzrosło we mnie, gdy tylko nasunąłem prezerwatywę.

Przypływ triumfu narastał we mnie, przycisnąłem swoje ciało do niej, by poczuć biustonosz zakrywający jej klatkę. Oczekiwanie wzrastało wewnątrz mnie, zauważyłem bijący od niej dyskomfort i czułem się prawie poirytowany.

- Jesteś pewna?

Zacisnęła zamknięte już oczy, a ja pogładziłem ją po policzku, po czym otworzyła je z powrotem.

- Tak.

Tym razem się nie wahałem.

Niemal natychmiast, odczułem wzrost przyjemności przechodzący przeze mnie, a jej oczy rozszerzyły się.

Nie ruszałem się do momentu wejścia w nią i kurwa, czułem się tak dobrze.

Czekałem, aż jej lęk opadnie, a strach w jej oczach odpłynie, by zamienić się w pożądanie. To zajmie dużo więcej czasu, aby ta tęsknota i odległe spojrzenie zniknęło.

- Mam zamiar się poruszyć, kochanie. - Odetchnąłem.

Bez słowa, ale po prostym geście skinienia głowy, zaczynam wbijać się w nią w nieco szybszym tempie.

Victoria zajęczała cicho, a jej jęki znaczą dla mnie więcej, niż cokolwiek innego.

Kurwa, tęskniłem za tym. Olbrzymia przyjemność kontaktu z jej ciałem, kocham się z nią.

- Zayn - Wyszeptała.

Pochyliłem się, by złożyć pocałunki na jej ustach, kontynuując pchnięcia. Naznaczałem pocałunkami szlak w dół jej szyi, kiedy poczułem jej ręce chwytające moje plecy.

Cały czas udawało mi się zachować spokój, tłumiąc moje przekleństwa i jęki, ale teraz zacząłem cicho jęczeć z przyjemności wchodząc głębiej w Victorię, czubek mojego kutasa spotkał jej punkt G.

Czułem jej ścianki na moim kutasie z każdym głębokim wejściem jakie robiłem, jakby próbowała wydoić mnie do sucha i kurwa to jest dobre.

Nie chciałem tego kończyć.

Ale widziałem, że jest gotowa, żeby dojść z całą przyjemnością.

Victoria zaczyna jęczeć i musiałem usiąść, by spojrzeć na najseksowniejszą twarz jaka istnieje, widząc jak przez jej ciało przechodziła fala orgazmu. To jest kurewsko gorące.

Przygryzła dolną wargę. Jej szyja stała się napięta od braku tchu, który starała się złapać.

I ja dotarłem do granicy, którą ona osiągnęła przede mną, jej ciało zaczynało się rozluźniać w przyjemności. Jedno ostatnie pchnięcie i moje ściany runęły.

Moje ciało napięte, wywrócone zamknięte oczy, stopy zwinięte, kutas eksplodował i całe obciążenie zeszło.

To miał być szybki numerek, ale było cholernie warto.

- Kur.. - Nie mogłem wydobyć z siebie żadnego słowa, byłem wykończony orgazmem.

Z drugiej strony Victoria wyglądała, jakby zapadała w głęboki sen.

Powoli wysunąłem się, zdjąłem prezerwatywę i zawiązałem ją na końcu przed wyrzuceniem do kosza.

- Zayn... - Usłyszałem mamrotanie Victorii z łóżka i włożyłem czystą parę bokserek, zanim wciągnąłem kołdrę na nas oboje.

- Jestem tu skarbie.

Victoria położyła głowę bliżej mnie i westchnęła, patrząc na mnie ze zmęczeniem.

- Bałam się. - Westchnęła, zamknęła oczy i rozluźniła się. - Ale cieszę się, że to zrobiliśmy.

- Ja też. - Owinąłem ją ramieniem, a drugi podłożyłem pod tył głowy. - Śpij kochanie. - Wyszeptałem cicho.

Uśmiechnęła się, po czym odwróciła w swoją stronę.

Po chwili ciszy, owinąłem ją ramieniem i przysunąłem z powrotem bliżej mnie.

- Ponieważ zrobiliśmy coś romantycznego, wyjdziesz za...

- Dobranoc Zayn. - Zachichotała, a ja uśmiechnąłem się.

- Biorę to za tak. - Pocałowałem ją w policzek.

- Kocham cię. - Wyszeptała.

- Ja też cię kocham.

- Oh, nie.

Zmarszczyłem brwi.

- Nigdy nie mów, też. Zawsze mów bardziej. - Poprawiła mnie zmęczonym głosem. - Kocham cię.

- Ja też cię kocham. - Droczyłem się.

- Kocham. Cię.

- Więc wyjdź za mnie.

- Zayn! - Zachichotała lekko, a ja przyciągnąłem ją bliżej mnie, żeby pocałować jej ramię.

- Kocham cię bardziej. - Wyszeptałem.


____________________________________________


 Heloł !

Na samym początku chciałybyśmy podziękować za cierpliwość oraz pomoc wspaniałej @vivienne_pl
 która udostępniła nam część przetłumaczonego rozdziału.
 Wielki buziak i nie zapomnijcie jej napisać paru słów podziękowania.

  Wiemy, że długo czekaliście na rozdział, ale jak już pisałam wcześniej, w moim życiu nastąpiło wiele zmian, z którymi musiałam sobie poradzić, i po których nadal dochodzę do siebie. Bardzo się cieszę, że jednak ciągle chcecie czytać moje wypociny.
  Co do hejtów i tych mniej przyjemnych komentarzy, jeśli uważacie, że jesteście w stanie zrobić to lepiej, jesteście w stanie poświęcić więcej swojego wolnego czasu to proszę bardzo.
 Dajcie mi tylko później link, bo ja sama chętnie poczytam coś, co już jest gotowe,
 bo zajmie mi to tylko 15min wolnego czasu.

 I lol. Nie chodzi nam o fejmienie czy chwilowe zwrócenie na siebie uwagi!! 

Postanowiłam to robić z uwagi na długą przerwę Bambi, 
oraz pytania paru osób czy nie mogłabym tego zrobić. 
 Dogadałam się z Chanel i z Bambi, i robię to z czystej przyjemności, a z czasem zaczynam rozumieć skąd decyzja Bambi o przerwie.
 A teraz tak, biorąc pod uwagę, iż moja bff @OlaaHoran zaczęła naukę w nowej szkole i nie ma czasu po szkole, by tłumaczyć to pół na pół ze mną, wszystko będę robić ja, a jej zostanie tylko edycja i wrzucenie tego na bloga (ja jestem za stara i nie ogarniam bloggera LOL ).
 Ola ma na to czas głównie w weekend, więc póki Bambi nie poinformuje o swoim powrocie, postaram się, aby rozdziały były dodawane co tydzień. 
Mam nadzieję, że mi się to uda. Jak będzie jakaś obsuwa to proszę o wyrozumiałość.

Pozdrawiam @Harrys_heart69 x

 A teraz kilka słów ode mnie.
Od razu chcę coś wyjaśnić, zanim znowu zaczniecie hejtować.. 
Możecie uważać, że po przyjściu ze szkoły powinnam mieć czas, żeby tłumaczyć, czy coś..
Ale uwierzcie mi, że tak dużo tego czasu nie mam. 
Po całym dniu w szkole i długim powrocie do domu jestem wykończona, i jedyne czego pragnę to iść spać. (chcę dodać, że codziennie wstaję o 5, co dla mnie jest czymś nadnaturalnym )
Nie jestem przyzwyczajona do czegoś takiego, więc nie czepiajcie się.

 Robię co mogę, ale moje możliwości są ograniczone. 
Postaram się robić wszystko, co związane z rozdziałem i blogiem trochę szybciej, 
ale nie będę Wam niczego obiecywała. 

Również pozdrawiam cieplutko i życzę miłego czytania. 
@OlaaHoran x