Nie wiem dlaczego, ale nie byłem tak zdenerwowany, żeby zobaczyć mojego ojca odkąd rzuciłem uniwersytet, dwa lata temu.
Nie był zadowolony.
Od tego czasu nigdy nie dał mi szansy udowodnić mu, że już nie jestem taki.
- Zapisuj wiadomości do mnie. - Wymamrotałem do Leigh, kiedy przechodziłem obok niej wracając do mojego gabinetu z biznesowego lunchu. - Mój ojciec będzie tutaj za 5 minut. Chcę żeby każdy pracownik w tym budynku był nieskazitelny. Rozumiesz?
- Tak, sir. - Podała mi złożony liścik, a ja zmarszczyłem brwi.
- Od Panny Greene, sir. - Uśmiechnęła się niepewnie i wróciła do pracy.
Wziąłem go, otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Czytając liścik kopnąłem drzwi, zamykając je.
"Nie bądź zbyt zestresowany. Kocham cię!"
Mały uśmiech pojawił się na mojej twarzy, a byłem chwilowo zrelaksowany kiedy wyobraziłem sobie głos Victorii mówiący te słowa.
Włożyłem go do kieszeni, usiadłem na krześle, aby rozluźnić się, do czasu, aż usłyszałem dzwonek telefonu w moich uszach.
Potarłem głowę, kiedy poczułem to łomotanie. Do kurwy nędzy.
Wzdychając odebrałem telefon.
- Malik!
- Panie Malik, on jest tutaj. - Leigh odpowiedziała szeptem, a ja przełknąłem, kiedy odłożyłem telefon i podszedłem do drzwi żeby je otworzyć.
W mojej obecności ojciec wstaje z kanapy i włazi do środka nie mówiąc żadnego słowa. Odwróciłem twarz do Leigh.
- Nie chcę żadnych telefonów. - Szepnąłem surowo do Leigh, a ona kiwnęła głową, pozornie roztrzęsiona.
Wchodząc do środka, zamknąłem za sobą drzwi i wahałem się zanim cokolwiek powiedziałem.
- Zmieniłeś swój gabinet. - Upomniał.
Chwilowo rozglądałem się wokół, kiedy znalazłem się wewnątrz gabinetu.
- Zmiany są dobre. - Wymamrotałem cicho.
Prychnął z politowaniem.
- Ale jednak wciąż nie widzę zmian w tobie.
Przewróciłem oczami.
- Zrobiłeś to, o co cię prosiłem?! - W końcu na mnie spojrzał.
- Tak. W Irlandii wszystko jest zrobione. Zaczęli budować w dniu, w którym wyjechałem.
- Kiedy to było?! - Zapytał.
- W zeszłym tygodniu.
- Twoja matka i ja wychodzimy. Chcę żebyś był tam z Victorią.
Zawahałem się.
- Victoria i ja..
- Idziecie do Alain Ducasse w Dorchester.
Zmarszczyłem brwi.
- Tato..
- Nie kłóć się ze mną, Zayn.
Westchnąłem.
- Co to za projekt, o którym usłyszałem, że robisz coś w Nowym Jorku? - Zapytał, przenosząc swój wzrok na mnie.
Rozszerzyłem mój wzrok, patrząc na niego, ale ochłonąłem. On nie powinien o tym wiedzieć. Skąd on o tym wie?!
- To jest poboczny projekt.
- U ciebie wszystko jest pobocznym projektem. - Zmarszczył brwi.
Nic nie powiedziałem. Ten projekt jest głownie dla niego. Jeśli powiem mu to teraz będzie albo narzekał, że tracę pieniądze, albo że marnuję czas budując coś, czego nie mogę nadzorować.
Ale ponieważ on myśli, że jestem takim pieprzonym nieudacznikiem, dam mu to, kiedy uzna tą wielką władzę.
- To w słusznej sprawie. - Powiedziałem. - Jak się ma Waliyha?!
Przeniósł wzrok ze ściany na okno-ścianę i pokręcił głową z politowaniem. Myślę, że gdybym usiadł czułbym się bardziej komfortowo, ale nie chcę siedzieć.
- Waliyha ma się dobrze. Nie dzięki tobie. Powiedziała mi, że to nie była twoja wina.
Westchnąłem.
- Usiądź i powiedz mi co naprawdę się stało? - Przeniósł swój wzrok ma mnie i w końcu wziął krzesło dla siebie. - Usiądź.
Wzdychając, obszedłem biurko i usiadłem na moim fotelu, po czym spojrzałem na niego.
- Powiedziałem ci wszystko.
- Masz zamiar siedzieć przede mną i kłamać?! Bo nie miałeś problemu robiąc to wcześniej. Wiem kiedy kłamiesz. Znoszę twoje kłamstwa od jakiegoś czasu Zayn.
Więc dlaczego do kurwy nie widziałeś mojego kłamstwa, kiedy ostatnim razem wcisnąłem ci fałszywą historię?!
Może dlatego, że to było przez telefon.
Westchnąłem.
- Byłem w Irlandii przez cały ten czas. Koło północy dostałem telefon od Victorii, powiedziała mi, że jest w szpitalu, a wtedy połączenie się przerwało zanim w ogóle usłyszałem dlaczego tam jest. Spanikowałem i wróciłem.
Ojciec przez chwilę nic nie mówił.
- Dlaczego mnie okłamałeś?
- Ponieważ nie chciałem żeby Victoria albo Waliyha były winione za coś, czego nie zrobiłyby, gdyby były trzeźwe. To był błąd.
Nie przeprosił. I to wcale mnie nie dziwi.
- Waliyha chce cię zobaczyć.
- Ma pozwolenie, żeby znowu mnie odwiedzać?
- Nie. To nie zmienia faktu, że to była szkolna noc. Ona nie powinna była pić, a ponieważ była pod opieką Victorii, a nie twoją sprawia, że jest jeszcze gorzej.
Innymi słowy, to jest wciąż twoja pieprzona wina.
- Nie wiedziałem, że Waliyha została na noc. - Powiedziałem szczerze. - Miała tam być tylko do godzin popołudniowych.
- Powinieneś był sprawdzić. - Wstał ze swojego krzesła, a ja zmarszczyłem brwi. - Widzimy się o 6. Dzisiaj wieczorem. Żadnych wymówek.
- Tak, sir.
***
Od kiedy wróciliśmy z Irlandii zawsze spieszyłem się do domu tylko po to, by zobaczyć Victorię. Nie sądzę, że ona wie jak na mnie wpływa.
Ale kurwa jak bardzo!
Znowu czuję się jak dziecko, które straciło swoją kochaną matkę.
Mój ojciec ma rację w jednej rzeczy. Jest rozpraszająca, ale to najlepsze rozproszenie jakie miałem do tej pory.
Idąc do windy zauważyłem Kaylę i prawie pozwoliłem sobie celowo uderzyć ją, gdy cofałem się żeby przytrzymać drzwi.
- Co ty tutaj robisz? - Rzuciłem gniewne spojrzenie.
- Nie przyszłam zobaczyć się z tobą. Przyszłam zobaczyć się z Leigh.
- Dlaczego?
- Ponieważ jest moją przyjaciółką. - Kayla uśmiechnęła się.
- Nie wierzę ci.
- Oh przestań Zayn. - Przeniosła swoje niebieskie oczy na mnie, jej palce okręcały się wokół blond włosów.
- Nie robię ci krzywdy spotkaniem z nią, czy robię?
- Kazałem ci trzymać się z daleka od tego i ode mnie, jeśli dobrze pamiętam. - Olśniłem ją, jej stanowisko obronne słabnie, ale po chwili się ogarnia.
- Dlaczego? - Zrobiła krok do przodu, a ja przeniosłem swój wzrok na nią. - To dlatego, że myślisz, że jestem kimś, kto wie jak dotrzeć do twojego podstępnego dominującego umysłu, sir?
Zrobiłem krok do tyłu i położyłem ręce na drzwiach.
- Prawdę mówiąc, tak. A teraz wynocha z mojego budynku. Twój ojciec i ty nie macie dłużej pozwolenia na przychodzenie tu. - Wyjaśniłem.
Przygryzła wargę i to powinno na mnie podziałać, ale nie podziałało tak jak zwykle do tej pory.
- Chcę tylko wiedzieć dlaczego odszedłeś?! - Wzruszyła ramionami.
- Powiedziałem ci dlaczego! - Rzuciłem groźne spojrzenie i spróbowałem przejść dalej, ale zostałem zatrzymany przez jej pieprzone ramię.
- Prawdziwy powód nie wiąże się z byciem twoją uległą. - Powiedziała powoli.
Pociągnąłem jej ramie w dół i bez słowa przeszedłem obok, po czym we wściekłości nacisnąłem przycisk drzwi.
- Skończyłem z tobą. - Utkwiłem w niej wzrok, a ona podniosła brwi.
Kayla szybko zrobiła krok zanim drzwi się zamknęły, a ja rzuciłem groźne spojrzenie.
- Po prostu mi powiedz. To dlatego, że się bałeś?! To dlatego, że byłam nachalna?! Co?!
- Powiedziałem ci wcześniej Kayla. - Skarciłem. - Naciskałaś mnie na bycie kimś, kim być nie chciałem. Chciałaś abym się zmienił.
Przechyliła głowę na bok udając szczerość.
- Ohh, ale nie wahałeś się zmienić dla swojej małej Victorii. - Zbliżyła się, a ja odsunąłem się na bok.
- Dotknij mnie, a ja...
- Zrobisz co? - Kayla parsknęła. - Ukarzesz mnie, sir? Szczerze, byłeś najlepszym dominantem jakiego kiedykolwiek miałam. Dwóch ostatnich nie było dość dobrych jak ty. Boże, tęsknię za tymi dniami kiedy pieprzyłeś mnie i zostawiałeś ledwo żywą.
Szarpnąłem ją, ale jeśli byłaby facetem rozwaliłbym jak gówno.
- Co myślisz o tym, by przywołać przeszłość? - Wyregulowała mój krawat kiedy ja przyglądałem się uważnie, ale usta miałem zamknięte na kłódkę.
Zrobiła krok do przodu, a ja zauważyłem jej ręce zbliżające się żeby ująć moją twarz. Straciłem nad sobą panowanie i chwyciłem oba jej nadgarstki, po czym odepchnąłem, by znowu przywarła do drzwi windy.
- Nie dotykaj mnie, kurwa. - Ostrzegłem.
To prawdopodobnie pierwszy raz kiedy widziałem onieśmielenie i strach w jej spojrzeniu. Wstrzymała oddech kiedy się ruszyłem, żeby nacisnąć guzik następnego piętra, wzdrygnęła się jakbym miał zamiar ją uderzyć.
- Spróbuj jeszcze raz mówić takie bzdury, a zobaczysz co się stanie. - Zagroziłem powoli i tylko dlatego, że jestem pod osłoną mojego chłodnego zachowania, nie widzi, że blefuję.
Po charakterystycznym i głośnym ding, część drzwi windy otworzyła się. Nim zdążyłaby upaść podniosłem ją za nadgarstki i pozwoliłem jej odejść, zanim pociągnęła je z powrotem.
Zanim drzwi się zamknęły, cofnąłem się i patrzyłem jak niekomfortowo masuje swoje nadgarstki.
- Nie chcę cię tu więcej widzieć Kayla. - Powiedziałem surowo.
Przybycie do domu było ulgą.
Nie chciałem mówić Victorii o tym, co się stało, ale nie chciałem ryzykować, że ona mimo wszystko się dowie, jakkolwiek.
Rzuciłem moją walizkę na biała kanapę i poluzowałem krawat po czym wszedłem do kuchni, by nalać szklankę whisky.
Zanim zdążyłem ją znaleźć, ona znalazła mnie pierwsza i czułem ulgę mogąc ją znowu zobaczyć.
- Whisky po pracy. - Zauważyła z uśmiechem. - Ciężki dzień?
- Może. - Odpowiedziałem zmniejszając dystans między nami, żeby zostawić całusa na jej ustach.
- Albo ciężkie popołudnie, powinnam powiedzieć.
- Dlaczego?
- Twoje włosy to sugerują. - Uśmiechnęła się.
Przeczesałem moje włosy i musiałem spojrzeć dwa razy jeśli widzę kogoś, o kim myślę, że widzę.
- Emma?
Victoria odwróciła się.
- Oh. - Spojrzała. - Tak. Emma mi właśnie w czymś pomagała.
Emma zbliżyła się do nas z uśmiechem.
- Zayn, miło cię znowu widzieć.
- Ciebie również Emma. - Wymruczałem lekko zdezorientowany.
- Będzie lepiej jak pójdę. - Powiedziała do Victorii.
Czy ja znowu przegapiłem coś między nimi?!
- Dzięki za pomoc. - Dodała Victoria, a Emma uśmiechnęła się.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - Odpowiedziała przed opuszczeniem mieszkania.
Odwróciłem się do Victorii.
- Od kiedy stałyście się przyjaciółkami?
- Od kiedy zrozumiała mnie, wtedy gdy ty byłeś zły. - Victoria odpowiedziała zwyczajnie.
Gdy byłem zły; ona była w ciąży, a ja spaliłem zdjęcie.
Skrzywiłem się. To było nie na miejscu.
- Znowu widziałem Kaylę. - Przekazałem informację.
Victoria przeniosła wzrok na mnie, tłumiąc groźne spojrzenie.
- Czego chciała tym razem?
Czego ona nie próbowała robić?!
- Nie lubię tej dziewczyny. Przynosi złe wieści. - Victoria wyszeptała, patrząc z poczuciem winy.
- Nie patrz tak na mnie. - Odpowiedziałem tym samym tonem, a ona odpowiedziała mi ponurym wyrazem twarzy.
- Ona może ci dać sex. Ja nie. Oczywiście nie czuję się z tym dobrze, kiedy ona próbuje ostrzyć na ciebie pazury.
Skrzywiłem się momentalnie i próbowałem powstrzymać atak śmiechu.
- Czy ty na prawdę to powiedziałaś? - Podniosłem brwi, a ona się uśmiechnęła.
- Mam cię. - Pstryknęła palcami, a ja przewróciłem oczami na jej żartobliwy gest - Chciałabym ci coś pokazać.
Zamrugałem zdezorientowany. Chyba nie wzięła tego na serio? Myślę, że to coś dobrego.
- Pokazać co? - Zapytałem.
- Na górze na łóżku jest notatka. Chciałabym, abyś ją przeczytał po moim wyjściu.
- Gdzie wychodzisz? - Zdziwiłem się.
- Dowiesz się. - Zostawiła niewinny całus na moim policzku i uśmiechnęła się. - Czas na zabawę pieszczochu.
Uniosłem brwi podczas gdy ona podniosła kurtkę ze stolika barowego i włożyła ją.
- Pieszczochu? - Zapytałem zdezorientowany.
Mrugnęła i wyszła pełna klasy i szyku.
- Nie siedź zbyt długo. - Dodała Victoria, zanim mahoniowe drzwi zamknęły się.
Ciekawy jak nigdy, poszedłem na górę do sypialni, żeby zauważyć list i torbę zakupową. Złapałem notatkę i zajrzałem na górę torby, by wyciągnąć parę kajdanek.
Po zobaczeniu tego, mój kutas jest już gotowy.
Rozerwałem kopertę otwierając ją, pochyliłem się na łóżku, by znaleźć notatkę i klucz hotelowy w Malik Heritage Hotel.
Uważnie przeczytałem notatkę po to, żeby znaleźć cztery proste wskazówki. Jestem kurwa podekscytowany.
1. Przyjdź do hotelu.
2. Rozbierz się do naga.
3. Umieść po jednej kajdance na ręce, ale nie spinaj ich razem.
4. Załóż opaskę, uklęknij i czekaj...
Kiedy zajrzałem do środka torby wyjąłem parę kajdanek, lubrykant i szpicrutę.
Szpicruta?!
Jestem kurewsko podniecony.
***
To nie trwało długo, a ja czułem jakby minęła wieczność.
Cisza w tym pokoju była ogłuszająca.
Znowu pomyślałem "Co do kurwy ja tu robię?" To nie było tak, że zawsze chciałem albo potrzebowałem być zdominowany przez silne kobiety.
Ale jeśli oznaczało to sex albo bycie bliżej Victorii, to chciałem tego właśnie teraz.
Ale to jej zachowanie było zaskakujące. Nie spodziewałem się tego.
Więc byłem tu, gotowy na to co ma się wydarzyć.
Czekałem i zastanawiałem się, nagi, z włosami na ciele przyciętymi i nawet jaja ogolone, zgodnie z instrukcją.
W świecie ciemności i z wytężonymi zmysłami po raz pierwszy zauważyłem zapach, który używa hotel do odświeżania powietrza.
Mogłem poczuć walące w mojej piersi serce, a szum klimatyzatora brzęczał mi w uszach.
I wtedy usłyszałem klick zamka hotelowych drzwi, co zwróciło moją uwagę. Skrzyp zawiasów, ponieważ się otworzyły. I poczułem solidny powiew ostateczności.
Ona tu jest.
Dźwięk mojego oddechu staje się prawie zauważalny dla każdego, kto znajduje się w tym pokoju.
Po krótkiej ciszy usłyszałem:
- Widzę, że jesteś gotowy na mnie... Widzę, że posłuchałeś moich instrukcji.
Głos Victorii był stanowczy, miękki, dokuczliwy i czarujący.
- Umieść ręce za głowę. - Zrobiłem jak kazała, i byłem prawie zły, że to ja jestem w tej pozycji, a nie ona.
Biorąc mnie za lewą rękę delikatnie poprowadziła mnie do pozycji stojącej.
Drżałem ciężko w oczekiwaniu na to, co ma nastąpić.
Stanęła za mną i pogłaskała moją twarz. Pochyliła się i mogłem poczuć pocałunki zostawiane na mojej szyi, a jej palce delikatnie drażniły moje sutki.
Dreszcz przeszedł w dół moich pleców, gdy poczułem jej dotyk.
Szepcze mi do ucha cichym, ale uspokajającym tonem.
- Wiem czego chcesz. Ufasz mi?
- Tak. - Odpowiedziałem.
Solidny klaps na moim nagim tyłku był mocnym zaskoczeniem.
- Od teraz będziesz się do mnie zwracał Mistrzyni.
O kurwa, to jest gorące.
- Tak Mistrzyni.
- Biorąc pod uwagę twoje granice, zrobię z tobą to, co mi się podoba.
- Tak Mistrzyni. - Zanuciłem.
- I nie wolno wypowiedzieć ci ani jednego słowa, póki nie zadam ci pytania. Zrozumiałeś?
- Tak Mistrzyni.
Głaskając moje ramiona, przełożyła moje ręce za plecy i przypięła je do siebie kajdankami.
Potarła moje nagie plecy, mogłem poczuć, że nadal jest ubrana. Co ona ma na sobie? Nie byłem w stanie zobaczyć, co doprowadzało mnie do frustracji.
Jej ręce błądzą po moim nagim ciele, merda i drażni, co doprowadza mnie do szaleństwa.
Mój kutas aż pulsował w wzwodzie i nic nie mogłem z tym zrobić. Cofnęła się trochę i nawet, gdy nie byliśmy w kontakcie nadal czułem jej bliskość.
- Na kolana. - Wymruczała i skierowała mnie z powrotem na podłogę. Zapach jej perfum jest odurzający.
Przez moje ciało przeszedł dreszcz na sam jej dotyk, a moje jaja są napięte do granic możliwości.
Umieszczając ręce po obu stronach mojej głowy pociągnęła mnie w stronę zapachu swojej kobiecości, nakazując trzymać mi gębę na kłódkę. Wypełniłem polecenie, bez języka, ale nie mogłem oprzeć się pokusie węszenia moim nosem po jej mokrej cipce.
Otrzymałem twarde, ale nie za mocne uderzenie w policzek z upomnieniem.
- Niegrzeczny chłopiec. - Upomniała kąśliwie, ale wykryłem w jej głosie uśmiech, na ustach które mogłem sobie tylko wyobrazić w tym momencie; i jestem zadowolony, że Victoria mnie nie odciągnęła.
Po pewnym czasie, kazała mi wstać i poprowadziła przez pokój, gdzie kazała mi usiąść na twardym krześle od biurka.
Moje kostki zostały przywiązane do krzesła, a moje ręce były rozkute na chwile przed przymocowaniem podłokietników.
- Jestem pewna, że wiesz co to jest? - Wyszeptała cicho, przeciągając gwałtownie czymś miękkim i aksamitnym wzdłuż mojego torsu.
Szpicruta
- Byłeś takim grzecznym chłopcem. - Victoria wyszeptała cicho.
Po raz pierwszy poczułem szpicrutę na moim nagim ramieniu.
Powoli kreśliła linię od mojego gardła do lewego sutka zatrzymując się na chwilę, by po chwili kontynuować zejście na dół do mojego twardego kutasa.
Jedno klepnięcie, drugie klepnięcie w główkę mojego kutasa, następnie jedno długie pociągnięcie w dół, aż do moich pełnych jaj.
I znowu powtórzyła te same gesty.
I znowu... i dalej... a ja prawie doszedłem.
Mój kutas był jak pręt, a moje jaja napięte jak bęben.
Od czasu do czasu robiła przerwę, a szpicrutą krążyła po moim kutasie i jajach, zanim zaczęła kontynuować.
Rytmicznie uderzała w moje najczulsze miejsca sprawiając mi niemiłosierną przyjemność.
Kiedy byłem już na granicy eksplozji, przestała.
Cholera! To było kurewsko miłe.
- Więcej. - Chciałem błagać, ale trzymałem język za zębami.
Poczułem ręce na moich ramionach, usta, których pragnę, całowały moją twarz, aż poczułem jej gorący oddech w moim uchu, usłyszałem:
- Powiedz mi czego pragniesz, mój pieszczochu.
- Proszę pozwól mi dojść. - Wydyszałem, a moja frustracja przybierała na sile.
- Więc, JEŚLI pozwolę ci teraz dojść... będziesz gotowy, by znowu stanąć na wysokości zadania i ponowie być twardym dla mnie?
- Tak Mistrzyni, jestem pewien, że potrafię.
- Cóż, byłeś bardzo grzeczny do tej pory, więc myślę, że zasłużyłeś na małą nagrodę...
Poczułem lekką ulgę spływającą przez moje ciało.
- Nie... jeszcze nie teraz. - Słyszałem jaką przyjemność jej to sprawia, zabawa ze mną, drażnienie i pobudzanie mojego oczekiwania na spełnienie.
Chwyciłem w frustracji za podłokietniki.
- Nie skończyłam z tobą. - Victoria szepnęła uwodzicielsko.
Czuję jej włosy na moich udach i ciepły oddech na mojej, już pełnej erekcji.
Nigdy nie byłem w tak trudnej pozycji. Uczucie agonii było wspaniałe i gdy już myślałem, że nie mógłbym czuć się lepiej ona pocałowała moją męskość, a następnie zaczęła lizać mojego kutasa jakby był lodowym rożkiem, którego musi ochronić przed topnieniem.
To wszystko zaczęło zbliżać się ku końcowi, oczywiście, zostawiała pocałunki na mojej szyi i ramionach, a jej paznokcie drażniły moją klatkę piersiową.
Poczułem jej gorące dłonie wracające do mojej erekcji.
Dziękuję, kurwa. Myślałem samolubnie.
Może teraz pozwoli mi dojść, ale to głupie z mojej strony, wiem, ale nie mogłem się powstrzymać, aby nie poruszać się w jej dłoni, robiłem co mogłem mimo moich ograniczeń.
Victoria wróciła ustami do mojego pulsującego kutasa i zaczęła ssać na dobre.
Zaczęła długo i powoli, zatrzymując się na krótko, by znowu pieścić moje zaniedbane jaja, a ja poczułem mrowienie w nogach i czuję, że zaraz wybuchnę.
- Re! - Wysapałem cicho, prawie bez tchu.
- Pokaż mi. - Wyszeptała. - Pokaż mi, jak bardzo doceniasz to, co dla ciebie zrobiłam.
Dwa pociągnięcia mojego kutasa i eksplodowałem, ona wciąż nieprzerwanie ssie, a ja trwam w ekstazie dysząc i jęcząc.
Mój orgazm trwał długo po zakończonym wytrysku. Skurcz u podstawy mojego kutasa trwał dumnie, a ja czerpałem radość z pół-erekcji.
Spełniony i pusty czułem, że jeśli nie więzy trzymające mnie tu, mógłbym odlecieć w ekstazie wypełniającej mój orgazm.
Odzyskałem siły po moim intensywnym orgazmie, gdy nagle poczułem dłonie na mojej twarzy i delikatne pocałunki na moich ustach.
Opaska została zdjęta, a ja skrzywiłem się na jasność panującą w pokoju, Victoria nadal siedziała na mnie okrakiem.
Kiedy w końcu udało mi się otworzyć oczy, od razu zauważyłem, że zostałem obdarzony zaufaniem, które aż promieniowało od Victorii.
Więcej, niż tylko piękna, wygląda wspaniale, zwłaszcza oczy, przenikliwe brązowe oczy, które przykuwają uwagę i pełne usta, uśmiecha się tak zachęcająco.
Nie mogę uwierzyć, że jest moja.
- To było niesamowite kochanie. - Wyszeptałem.
- Przypuszczałam, że potrwa to dłużej, ale teraz chcę się po prostu przytulić. - Uśmiechnęła się, wyjmując kluczyk ze stanika, by mnie uwolnić z kajdanek.
Tak szybko jak tylko mnie uwolniła, owinąłem ją ramionami, a ona przytuliła się bliżej.
Nie miałbym nic przeciwko rundzie drugiej.
- Pobaw się wackiem. - Wyszeptałem do jej ucha, zamknąłem oczy zanim pocałowałem jej włosy.
- Co? - Zachichotała. - Nie.
- Proszę. - Błagałem w żartach, a ona usiadła..
Otworzyłem jedno oko, by spojrzeć na nią, uśmiechnęła się.
- Nie.
- Pobaw się wackiem. - Uśmiecham się patrząc na nią.
- Nie, przestań. - Śmieje się. - Nie chcę znowu bawić się z twoim wackiem.
- No weź. Przecież nie będę bawił się sam ze sobą. - Dokuczałem jej i wstałem śmiejąc się, gdy poczułem miękki materiał białego szlafroka.
- Zayn!
- W porządku Mistrzyni, przestanę.
Przewróciła oczami, szybko zmieniła koszulkę, bo na tej zostawiłem bałagan.
- Czy to nie dziwne? - Wyszeptała, gdy ja zakładałem szlafrok.
- Co? - Złapałem szpicrutę i klepnąłem jej nagie uda, gdy odwróciła się, by podejść do łózka.
- Ała. - Odwróciła się.
Puściłem jej oczko, a ona figlarnie skrzywiła się.
- Pierwszy raz uprawialiśmy sex w tym łóżku. - Uniosła brwi i się uśmiechnęła.
- To była pierwsza rzecz jaką pomyślałem, gdy tu wszedłem.
Usiadłem na łóżku naprzeciw niej i rozszerzyłem nogi, by przyciągnąć ją bliżej.
- Kiedy myślałeś o tym. - Zamilkła. - Wróciliśmy tu po przebytym piekle.
Możesz to powtórzyć.
- Ale wciąż jesteśmy razem. - Odpowiedziałem szybko i owinąłem ramiona wokół jej bioder, by móc ją przysunąć.
Jeśli złapałbym się na mówieniu tego, o tej porze w zeszłym roku, to mógłbym równie dobrze iść zbadać się w szpitalu psychiatrycznym.
- Tak swoją drogą, bardzo mi się podoba twój zegarek, Panno Greene. - Wyszeptałem, czule gładząc jego pasek.
- Dziękuję. Mój kochany chłopak podarował mi go w zeszłym tygodniu. - Przechwalała się.
Uniosłem kącik ust w pół uśmiechu.
- Cóż, czy to nie jest miłe? A tak w ogóle to wiszę ci orgazm.
Przygryzła swoją wargę.
- Nie. Nie wisisz.
Złapałem jej twarz, a ona pochyliła się w moją stronę.
- Orgazm za orgazm. To zawsze jest jednym z moich priorytetów.
Lubię tak samo sprawiać przyjemność, jak i ją dostawać.
Spojrzała w dół, uniosłem jej głowę, by mieć jasność wyrazu jej twarzy.
- Nie musisz. - Wyszeptała.
- Ale chcę. - Odpowiedziałem szybko. - Chcę sprawić ci przyjemność. Sex nie jest do tego potrzebny. Przecież już to wiesz.
- Ale co, jeśli ja nie chcę?! - Odpowiedziała, co częściowo pogorszyło sprawę, kiedy oddaliła się o kilka kroków. Wyrzuciłem moje ręce do góry w geście obronnym. - Nie obchodzi mnie to. Ja po prostu, ja nie chcę być zaspokajana.
Zmarszczyłem brwi dezorientowany.
- Dobrze. - Powiedziałem cicho. - Zrozumiałem. Ty nie chcesz. Nie będę na ciebie naciskał. - Wyszeptałem.
Przełknęła i z frustracją przeczesała dłonią swoje włosy.
- Kochanie.. - Prawie dwa razy musiałem spojrzeć, kiedy zobaczyłem, że próbuje się uśmiechnąć, dopóki nie wybuchnęła płaczem.
Wstałem natychmiast i przyciągnąłem ją do uścisku, kiedy cała jej klatka piersiowa drży od szlochu i to dosłownie łamie mnie widząc ją taką.
- Co się stało? - Zapytałem cicho. - Nie płacz kochanie, proszę.
Trzymała mnie w ciasnym uścisku, kiedy jej łzy zanurzały się we mnie i powoli zaczynała się uspokajać.
Zapadła cisza między nami, a ja zastawiłem całusa na jej czole.
- Co się stało kochanie? - Zapytałem cicho, kiedy spojrzałem w dół na nią. - Powiedz mi.
Potrząsnęła głową, kiedy otarła łzy, które spadały z jej zaczerwienionych oczu.
- Czuję się ohydnie i głupio. Nie wiem co jest ze mną nie tak.
Zmarszczyłem brwi zdezorientowany.
- O czym ty mówisz?
Spojrzała w dół, a ja założyłem kosmyki jej włosów za ucho.
- Nie wiem jak to powiedzieć. - Wzruszyła ramionami kontynuując wycieranie łez.
- Gdy będziesz gotowa. - Powiedziałem cicho.
Ostatnim razem, kiedy zmusiłem ją do powiedzenia czegokolwiek nie spodziewałem się być porównanym do kogoś, albo jeszcze lepiej, że przypominam gwałciciela.
Kiwnęła głową ze zmęczeniem.
- Kiedy Devon, wiesz..
Oh, ona teraz mi powie!
- Tak. - Przerwałem jej, ratując ją od wchodzenia w jakiekolwiek szczegóły, których nie chce pamiętać.
- Tak bardzo jak nienawidziłam tego i nienawidziłam jego robiącego to mi, to tym razem było inaczej.
Zmarszczyłem brwi.
- Miałam na myśli, że nie byłam dziewicą w czasie drugiej rundy, wiesz, i ja tak bardzo nienawidzę siebie.. - Jej głos ucichł, i to dało mi kilka sekund, żeby złożyć to do siebie, co ona ma na myśli.
Powiedziała o tym, że czuła się ohydnie, a to jest inne, ponieważ została pozbawiona dziewictwa tamtym razem.
Z tego powodu ona czuje do siebie nienawiść i poczucie winy.
Patrzyłem w dół, kiedy to wszystko dotarło do mnie.
Ona nie chce odczuwać przyjemności, ponieważ to przypomina jej o tym, co się stało.
- Victoria, to nie twoja wina. Organizm ludzki jest zbudowany, by odczuwać przyjemność podczas stosunku, niezależnie od tego kto to jest i jak się z tym czujesz. - Wyjaśniłem monotonnie.
- Nie chciałam odczuwać przyjemności, kiedy uprawiałam sex z gwałcicielem, Zayn! Czuję się brudna i zdegustowana sobą..
Chwyciłem jej twarz, a ona przestała mówić.
- To nie twoja wina. W porządku, to twoje ciało. Nie ty. Twoje ciało reaguje na pewne rzeczy, z którymi się nie zgadzamy. Na przykład, gdy jesteś głodna, ale nie chcesz jeść.
Pociągnęła nosem.
- Nie, to nie jest prawda. Jeśli jestem głodna, to jestem głodna i jeśli chcę jeść, to będę jadła.
- Nie pomagasz. - Wymamrotałem cicho, a ona lekko uniosła kąciki ust do góry.
- To nie twoja wina, skarbie. - Wyszeptałem.
- Moja. - Argumentowała, nagle znowu poirytowana.
- Nie. - Zmarszczyłem brwi.
Zajęczała zirytowana.
- Tak, moja!
- Victoria, nie twoja.
- Nie chcę już o tym rozmawiać! - Oddaliła się i ruszyła ku oknu, żeby uspokoić się.
- Dobrze! Ponieważ ja również nie chcę o tym rozmawiać.
- Dobrze!
- Dobrze. - Przedrzeźniałem
- W porządku!
Stałem w ciszy, patrząc jak się uspokaja.
- Jesteś bardzo seksowna, kiedy jesteś zła. - Skomentowałem, a ona sapnęła z irytacją.
- Nie mów tak! Przypuszczam, że jestem zła na ciebie!
- Zła na mnie? - Gapiłem się. - Dlaczego?!
- Nie wiem! - Powiedziała sfrustrowana. - Ponieważ nie pozwoliłeś mi wygrać kłótni.
Uśmiechnąłem się lekko.
- Nie bądź zła na mnie, proszę? - Drażniłem się bez przekonania.
Brak odpowiedzi.
- Dlaczego jesteś na mnie zła? - Zapytałem ponownie.
Victoria przeczesała dłonią swoje włosy i przejechała nią po twarzy. Odwróciła się nagle w moją stronę i dramatycznie wzruszyła ramionami.
- Nie wiem, Zayn! Daj mi powód, dlaczego nie powinnam być?!
Co?
- Ponieważ mnie kochasz. - Powiedziałem z uśmiechem.
Nie odpowiedziała.
- Ponieważ ja kocham ciebie? - Kontynuowałem.
Wciąż brak odpowiedzi.
Podszedłem do niej, aby zmniejszyć ten bolesny dystans między nami, a ona złożyła swoje ręce.
- Jesteś na mnie zła, ponieważ nie pozwoliłem ci wygrać kłótni, kiedy wyraźnie mam rację? - Uśmiechnąłem się, a ona zmarszczyła brwi.
- Tak.
Przyciągnąłem ją do małego uścisku, a ona pozostaje cicha.
Jak udało się nam przejść do tego tematu? Rozmawialiśmy o Devonie, a teraz ona jest na mnie zła.
Znowu.
Dziewczyny są tak cholernie skomplikowane.
Przerwałem ciszę.
- Nienawidzę widzieć cię płaczącą.
- Nienawidzę płakać. - Wymamrotała zirytowana.
- Jesteś wciąż zła?
Victoria kiwnęła głową.
- Tak.
- Nie bądź.
- Jestem zła na ciebie i na mnie.
- Może jesteś bipolarna. - Zażartowałem, a ona spojrzała na mnie z twarzą mówiącą, żebym ponownie nie mówił takich głupich żartów jak ten.
Pocałowałem czubek jej nosa, a ona westchnęła.
- Kochanie, nie możesz być na mnie zła. - Wyszeptałem. - Nie, kiedy chcę cię o coś zapytać.
Przewróciła oczami.
- O co? Pobawić się z wackiem?
Zachichotałem cicho.
- Nie. - Pokręciłem głową, moje serce nigdy wcześniej nie czuło tego, zanim pojawiła się Victoria.
- Więc o co? - Zapytała cicho.
Moje dłonie są spocone.
- Wyjdziesz za mnie? - Wyszeptałem.
_____________________________________________
Hejka !
Na samym początku chciałyśmy przeprosić, że tak długo czekaliście na ten rozdział.
Mamy problemy osobiste i bardzo ciężko było znaleźć nam czas na tłumaczenie.
No i pytania "Kiedy nowy rozdział?" powodowały, że tym bardziej nie chciało się nic robić.
Nie wiemy co dalej, ponieważ Bambi znowu się nie odzywa do nas.
Wydaje się nam, że i tak miała wystarczającą przerwę, więc może już powróci do tego.
My na razie pauzujemy, dopóki Bambi nie odezwie się.
Nie miejcie nam tego za złe :)