czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział 16: Karma jest suką.



- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! - usłyszałem okrzyki Victorii, zszokowały mnie i przywołały do świadomości.

Na wpół jeszcze śpiący skrzywiłem się i otworzyłem oczy.

- To nie są moje urodziny. - wymamrotałem trochę zakłopotany, a ona tylko zachichotała, gdy ja przetoczyłem się w jej stronę, by owinąć ją w tali.

- O cholera. Przepraszam. Nie chciałam cię obudzić. - wyszeptała.

Otworzyłem oczy i spojrzałem na Victorię.

- Telefon. - odczytałem z ruchu jej ust kiedy wskazała na komórkę w ręku.

Racja.

To urodziny Jamesa.

Wyrwałem telefon z ręki Victorii, a ona zdziwiona uniosła brwi.

- Wszystkiego najlepszego James.

Zajęło mu chwilę by odpowiedzieć, a ja się uśmiechnąłem.

- Ahh dzięki koleś. - odpowiedział, brzmiał trochę na zaskoczonego.

- Szkoda, że Amber idzie z Mattem, nie będziesz mógł jej przelecieć.

- Byłem tam, zrobiłem to. - zadrwił

- Sprytny facet. - zachichotałem. - Cóż, mam dla ciebie urodzinowy seks. Do zobaczenia wieczorem. - rozłączyłem się, a Victoria gapiła się na mnie, gdy położyłem głowę na jej kolanach. - Wracaj spać. - wymamrotałem.

- Nie mogę uwierzyć, że to powiedziałeś. - wyszeptała bez tchu.

Zamknąłem oczy, a jej palce przebiegły po moich włosach. Ten gest jest taki zwyczajny, ale bardzo komfortowy dla mnie.

- Nie pracujesz dzisiaj? - uniosła brew.

- Owszem, mam dziś pracę. Ale mam za dużo na głowie by cokolwiek zrobić.

Zamilkła na chwilę.

- Chcesz o tym teraz pogadać?

Otworzyłem oczy i rysowałem szlaczki wzdłuż jej uda. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka od mojego dotyku, uśmiechnąłem się.

- Nie wiem co powiedzieć. - wyszeptałem cicho.

- Możemy zacząć od ostatniej nocy. Powiedziałeś mi, że za dużo mu nawtykałeś

Westchnąłem i zamknąłem oczy.

- Zrobiłem to.

- Czy to, co zrobiłeś było bardzo złe? - jej pytanie przerwało ciszę, kiedy ja zastanawiałem się nad wyjaśnieniem tych wszystkich kłopotliwych lat.

- Yaser, gdy byłem młodszy możesz mi wierzyć lub nie, był dobrym ojcem. Dużo mi pomagał, nazywał mnie nawet synem, jakbym był jego własnym. Ale ja go nie szanowałem. Totalnie go ignorowałem i traktowałem jak gówno. Mówiłem, żeby się pierdolił. Nienawidziłem go i do dnia dzisiejszego nie potrafię zrozumieć dlaczego.

Wzruszyłem ramionami i przekręciłem się tak, by patrzeć w sufit.

- Zasługuję żeby traktował mnie teraz w ten sposób. Wiem, że to twardy mężczyzna, ale jak powiedziałem przed chwilą, zasłużyłem na to.

Victoria wyglądała na zdziwioną, gdy na nią spojrzałem.

- To nie ojciec, nie ważne co zrobiłeś, nie powinien traktować syna w taki sposób, w jaki traktuje ciebie. - przysunęła się bliżej mnie, żeby mnie przytulić. Oparła się na łokciu, a podbródek podparła o dłonie.

Potrząsnąłem głową i wywróciłem oczami.

- Nie, Victoria. Nie rozumiesz. Posłałem go do piekła. Nie dbałem o nikogo poza sobą. Jeśli zapytasz Waliyhę o wszystko, co wydarzyło się kiedy miałem 18 lat, powie ci, że to był najgorszy rok jaki nasza rodzina ze mną przeżyła. - zrobiłem pauzę. - Jej rodzina. - poprawiłem samego siebie, a ona się skrzywiła.

- Wszyscy jesteście jedną rodziną. Nie mów tak. - Victoria uspokajała mnie, a ja westchnąłem i kontynuowałem.

- Doprowadziłem Trishę do płaczu w nocy, gdy zostałem wyrzucony. Nigdy wcześniej nie widziałem jej tak smutnej z mojego powodu, i nigdy później nie widziałem, by płakała tak jak wtedy. To sprawiło, że się ocknąłem, tak myślę. To mną wstrząsnęło. Nienawidzę widzieć jej płaczącej.

Victoria spojrzała z czułością.

- Myślę, że mnie też by to zszokowało. Jest taką kochaną osobą.

- Wiem. I ją skrzywdziłem. Ją również potraktowałem jak gówno. Ale nie tak bardzo jak zrobiłem to z Yaserem. Mam dla niej trochę szacunku, ale przerażałem ją przez większość czasu. Ale kiedy widzę ją teraz, powracam do tej nocy, w której doprowadziłem ją do płaczu. - westchnąłem.

- Nie ważne co im zrobiłem, oni wszyscy mnie akceptowali i wybaczali wszystko to, co robiłem, ale Yaser.. Yaser nie chciał o tym zapomnieć i pewnie gdybym był nim, też bym nie zapomniał.

- Kiedy mnie wyrzucił, zajęło mi cały rok by znowu połączyć się z rodziną, łącznie z akceptacją mojego ojca. Widywałem jedynie Trishę przez tych parę miesięcy, gdy Yaser był w delegacji, ale to odbywało się za jego plecami. To był trudny okres.

Victoria zmarszczyła brwi.

-Nie mogę uwierzyć, że to zrobił. Gdy spotkałam go pierwszy raz, na obiedzie z okazji ukończenia szkoły wydawał się bardzo miły. Nigdy bym nie pomyślała, że tak wiele od ciebie oczekiwał.

- Słyszałem to wiele razy. Ale czuję, że tym razem będzie inaczej. On wie, że teraz jestem bliżej z rodziną. Nie może ich ode mnie zabrać.

- Nie powinien. - potrząsnęła głową na znak, że nie popiera tego.

- Ale będzie próbował, ponieważ jest kutasem. Ja już go nie obchodzę. Miałem chore urojenia ostatniej nocy, że on może posunąć się jeszcze dalej w stosunku do mnie, ale nie sądzę.

- Zayn, nie mów tak. - Victoria wymamrotała uspokajająco.

- Prawdopodobnie mógłbym strzelić sobie w łeb, a jego nadal by to nie obchodziło. - usiadłem i przeczesałem ręką włosy. - On zabierze ich z dala ode mnie i ja nic na to nie poradzę.

Owinęła ręce wokół mnie, a ja cofnąłem się kiedy zostawiła pocałunek na moim ramieniu.

- On nie może zabrać mnie z dala od ciebie. - wyszeptała, a ja zamknąłem oczy.

- Nie. Nie może. - wymamrotałem i odwróciłem się, by na nią spojrzeć.

- Nie chcę o tym dłużej rozmawiać. - potrząsnąłem głową.

Przytaknęła kiwnięciem głowy.

- Wiem, rozumiem. - chwyciła moją twarz i pocałowała mnie. Poczułem ulgę na żołądku, a skóra zadrżała pod wpływem jej dotyku. Gdy się odsunęła uśmiechnęła się. - Więc, mówiłeś coś na temat urodzinowego seksu?

Uśmiechnąłem się.

- Weź ze mną prysznic.

- Seks pod prysznicem? - uniosła brew.

- Jeśli to jest to, czego chcesz, nie powiem, że nie. - uśmiechnąłem się, a ona zachichotała lekko się rumieniąc.

- Oddzwonię do Jamesa, gdyż nie skończyłam z nim rozmawiać.

Usiadłem ze skrzywioną miną.

- Tylko nie za długo. - wymruczałem do jej ucha i zostawiłem pocałunek na jej ustach.

Uśmiechnęła się i zwróciła swoją uwagę na telefon, kiedy ja w końcu wyszedłem z łóżka.

Wziąłem komórkę, by sprawdzić wiadomości i wyszedłem na korytarz żeby dostać się do łazienki.

Nic ważnego.

Nic, co podniosłoby poziom mojego stresu, myślę, że to dobrze.

W momencie gdy chciałem odłożyć telefon, by zdjąć koszulkę, zaczął dzwonić, a ja wywróciłem oczami.

- Malik. - rzuciłem na powitanie.

- Nie przychodź dziś do pracy.

To Yaser. Wnętrzności skręciły mi się w supeł, odchrząknąłem i usiadłem na krawędzi wanny.

- Dlaczego?

- Ponieważ myślę, że to czas dla mnie by przejąć kontrolę i zobaczyć co robiłeś z korporacją.

- Korporacja to moja firma. To nie ma nic wspólnego z tobą. - powiedziałem zirytowany.

To nie jest ojcowsko-synowska rozmowa.

To rozmowa biznesowa.

- Sam wczoraj powiedziałeś, że prowadzenie firmy to duża odpowiedzialność, to jedyny dowód potwierdzający moją rację.

- Powiedziałem również, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. - powiedziałem chłodno i prawie poczułem przez telefon ten wyraz niezadowolenia.

- Nie martw się. Twoje życzenie to przyjemność do wykonania.

Zamknąłem oczy.

- Powtórzę jeszcze raz. Nie przychodź do pracy. Nie jesteś potrzebny. - rozłączył się, a ja zamknąłem oczy. Moja ręka zacisnęła się w pięść i nacisnąłem przycisk ekranu głównego.

Użyłem każdego mięśnia w moim ciele, by powstrzymać się przed rzuceniem telefonem w zaparowane lustro.

Rozebrałem się szybko i włożyłem rękę pod wodę spływającą kaskadami z pod prysznica.

Jesteś bezużyteczny.

Sparzyło mi dłoń, przygryzłem wargę i wszedłem do środka.

Brak ci odpowiedzialności.

Zamknąłem oczy, czując intensywność wody parzącej moją skórę, więc odwróciłem się by moje plecy wzięły całe to gorąco z pozostałej części mojego ciała.

Nigdy wcześniej nie miałem tak gorącej wody.

Oparłem czoło o zimną ścianę i podkręciłem jeszcze ciepło. To jedyna rzecz, która powstrzyma mnie przed myśleniem o moim ojcu i o tym pierdolonym gównie.

Złapałem oddech i cicho zasyczałem. Kurwa to parzy.

Rodzina Malików znana jest z uprzejmości i szacunku. Jesteś niczym w porównaniu z nimi.

Używam tej metody, by odsunąć od siebie wspomnienia. Zmarszczyłem czoło przed sięgnięciem przez ramię by podrapać świeżo spieczoną skórę pleców.

Zacisnąłem zęby, gdy świeże niechciane łzy paliły moje oczy, kamuflując się dzięki wodzie spływającej po mojej twarzy.

Sam do tego doprowadziłem.

Powtórzyłem te gesty ponownie i ponownie, zaciskając moje zamknięte oczy za każdym razem. Woda parzy mnie aż do rdzenia, a ja przełykam ten ból.

 Zasługujesz by Yaser traktował cie w taki sposób.

Karma to suka.

Usłyszałem głośne wciągnięcie powietrza za mną, gdy dyszałem ciężko pod ścianą, znosząc ból i zastygłem.

- O mój boże. - głos Victorii był zszokowany, ale bardzo cichy.

Przełknąłem, nie miałem odwagi spojrzeć w jej oczy, kiedy niekomfortowy dreszcz przeszedł przez moje ciało.

Powinienem czuć się zakłopotany a nawet rozczarowany swoim zachowaniem, że zaszło to tak daleko, ale jeśli mam być szczery jestem cholernie zirytowany, że tak nisko opuściłem gardę.

Że dopuściłem do tego, że zobaczyła to, co sobie zrobiłem.

Kurwa!

- Nie. - wymamrotałem.

- Za...

Odwróciłem się twarzą do niej, a ona zakrywała swoje usta, kiedy zimne powietrze z całej łazienki, przezwyciężyło to gorące z pod prysznica. Złączyła brwi ze zmartwieniem, a ja odchrząknąłem.

- Twoje plecy. - wyszeptała.

- Nie! - skrzywiłem się, a ona przygryzła wargę.

- To jest powód, dla którego bierzesz tak gorący prysznic? - jej pytanie było szczere, ale nie chcę o tym rozmawiać.

Zmniejszyłem temperaturę, by mogła wejść i wyszedłem spod prysznica, robiąc trochę dystansu. Chwyciłem ręcznik i osuszyłem ciało, a później włosy.

Poczułem ręce gładzące dół moich pleców i odsunąłem się szybko, zbiłem Victorię z tropu, kiedy złapałem ją za nadgarstek.

Jej oczy rozszerzyły się i widocznie przełknęła ślinę.

- Krzywdzisz sam siebie. - Victoria wyszeptała smutno i zrobiła krok w moim kierunku.

Nawet nie mogę na nią spojrzeć.

Pocałowała moją dłoń, mój nadgarstek, moje ramię i przycisnęła ciało do mojego, całując miejsce między karkiem a szyją, a ja zacisnąłem zamknięte już oczy.

Nie zadawała żadnych pytań, nic nie powiedziała a ja wiem, że jej głowa jest pełna niechcianych myśli, oplotła mnie ramionami, a ja zrobiłem to samo.

Fakt, że ona próbowała mnie pocieszyć zbił mnie z tropu, więc przytuliłem ją tak, jakbym to ja pocieszał ją.

Tak jest zdecydowanie lepiej. Nie potrzebuję pocieszenia. Mam się dobrze.

Nie potrzebuję niczyjej pierdolonej litości.

- Zostań. - Victoria odsunęła się delikatnie, a ja rozluźniłem uścisk wokół niej, kiedy jej palce wędrowały po moim torsie w kierunku moich pleców.

Odsunąłem się, a ona przycisnęła swoje ciało do mojego, nie pozwalając mi bym powstrzymał ją od dotykania mnie.

- Pozwól mi. - wyszeptała. - Ty mi pomogłeś, pamiętasz? Teraz ja chcę pomóc tobie.

- Re. - mój głos jest niepewny i chrapliwy.

- Wiem. - wyszeptała cicho, a bicie mojego serca drastycznie przyspieszyło, gdy jej ręce delikatnie muskały moje plecy.

To uczucie jest przytłaczające, wciąż płonę po gorącym prysznicu.

Moje ciało napina się pod dotykiem jej delikatnych ust na moich plecach, a oddech stał się cięższy i szybszy.

Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo nienawidzę być dotykanym po plecach.

Spojrzałem w dół, kiedy jej ręce otoczyły moją talię i poczułem jej policzek przytulony do moich pleców.

Moje plecy są odrętwiałe tak jak i reszta mojego ciała.

Stojąc za mną pociągnęła nosem, a ja odwróciłem się, wyrywając z jej uścisku. Byłem w szoku, gdy zobaczyłem ją cicho szlochającą.

- Co się stało? - wyszeptałem cicho opuszczając głowę, gdy ona patrzyła w dół. Złapałem jej twarz, zmuszając ją by na mnie spojrzała. Moje serce zatrzymało się na chwilę, gdy zobaczyłem świeże łzy spadające z jej oczu.

Oblizałem usta i uważnie obserwowałem spływające po jej policzkach łzy, po czym otarłem je kciukiem.

- Dlaczego to robisz? - Victoria wymamrotała cicho, a ja westchnąłem do siebie, gdy milion negatywnych myśli przebiegło przez mój umysł.

Przełknąłem gulę formującą się w moim gardle.

- Ponieważ na to zasługuję.

Zmarszczyła brwi, a większa ilość łez spłynęła po policzkach.

- Nie! - zaciekle pokręciła głową i wytarła twarz dłońmi. - Nie mów tak! Nie zasługujesz na to! Nikt nie zasługuje na taki rodzaj bólu!

Spojrzałem w dół.

- Pamiętasz co ci powiedziałem, na temat tego gdy byłem uległym Emmy? - zrobiłem przerwę i przełknąłem. - Jej sceny były intensywne, bardzo intensywne.

Victoria pokiwała głową, ściągnęła ze mnie ręcznik i złapała za rękę prowadząc z powrotem pod prysznic.

Kaskady wody spływały po nas, a ona uważnie słuchała.

- To był mój sposób na radzenie sobie z problemami. Chciałem postawić się w niebezpieczeństwie, być nieposłusznym jej i zrobić wszystko co tylko mi każe w ramach kary, ponieważ zawsze czułem, że na to zasługuję.

Chwyciłem Victorię za ramiona i odwróciłem. Próbowała stawić opór, ale w końcu wygrałem. Nie chcę widzieć jej twarzy, gdy uwalniam swoje demony.

Sięgnąłem po szampon, wylałem trochę na rękę i wtarłem w jej włosy kontynuując.

- Pierwszy raz, gdy samookaleczyłem się był wtedy gdy wydalili mnie pierwszy raz ze szkoły. Miałem 13 lat.

Próbowała się odwrócić i spojrzeć na mnie, ale chwyciłem jej ramiona, powstrzymując ją od gapienia się na mnie.

- Ciąłem się. - odchrząknąłem. - Nie na nadgarstkach, ale na nogach. Nie byłem głupi na tyle, by robić to w widocznych i oczywistych miejscach. Teraz mam tatuaże, nie możesz dostrzec blizn.

- Masz blizny? - zapytała, a ja kiwnąłem głową, jakby mogła to zobaczyć i pomogłem zmyć jej pianę z włosów.

- Możesz je poczuć, ale nie możesz ich zobaczyć. - wyjaśniłem ostrożnie. - Przestałem się ciąć, ponieważ prysznic we wrzątku był bardziej bolesny.

- I to dlatego wpadłeś na ten pomysł.

Spojrzałem w dół a cisza dała jej odpowiedź, która oznaczała zdecydowane tak. Tak właściwie to nie brzmiało jak pytanie.

Kiedy cała piana spłynęła z jej włosów, użyłem odżywki.

- Ale jeszcze nie skończyłem. - powiedziałem cicho. - Nie chcę, żebyś zaprzątała tym sobie głowę Victoria. Wszystko zostanie jak do tej pory, obiecujesz?

Czuję jak marszczy brwi ale kiwa głową potakująco, gdy ja spłukuję odżywkę z jej włosów.

Kiedy skończyła, przyciągnąłem ją bliżej i oparłem podbródek o jej ramię, po czym owinąłem swoje ramiona w koło niej. Mój przód do jej pleców.

- Obiecuję - wymamrotała.

Westchnąłem cicho.

- Kiedy zacząłem być uległym, przestałem się sam okaleczać i odebrałem kary jako inną alternatywę. To było bolesne, ale znośne. Czasem rozdzierające, ale przyjemne. Używałem tego do odczuwania bólu. Ale gdy robię to sam sobie, mogę kontrolować jak bardzo intensywne ma to być. Raz, gdy stałem się dominantem przestałem ze wszystkim na raz, ponieważ gdyby coś stało się poza moją kontrolą, dominacja była moim zatraceniem. Czas, w którym okaleczałem się, był wtedy, gdy nie mogłem z czymś sobie poradzić i nie było w tym czasie żadnej uległej.

Zostawiłem pocałunek na jej policzku i westchnąłem cicho obserwując jak moje słowa powoli do niej docierają.

- Dominacja była twoją ucieczką. - wyszeptała cicho.

- Była.

- I to była jedyna rzecz, która powstrzymywała ciebie od samookaleczania się?! - uniosła brew, a ja zamknąłem oczy całując jej kark.

- Nie odczuwam tego jako samookaleczenie, gdy na to zasługuję Victoria.

- Ale ty na to nie zasługujesz. - wyszeptała.

- Zasługuję. Zrobiłem wiele złych rzeczy.

- To nie znaczy, że musisz się krzywdzić. Robimy coś głupiego, uczymy się na błędach i ruszamy dalej próbując naprawić daną sytuację. Jedyne na co zasługujesz to miłość i uwaga. Nie ból. Zapomnij o przeszłości. Teraz jesteś całkiem inną osobą.

Przełknąłem.

- Rozmawiałeś z Dr Caldur na ten temat?

Westchnąłem.

- Tak.

Jej twarz złagodniała.

- Nie rób tego sobie. - wyszeptała. - Proszę. To sprawia, że czuję, że nie jesteś szczęśliwy.

- Jestem. Ale to nie takie proste, żeby magicznie przestać robić coś, co robiłem przez prawie całe swoje życie. Dziesięć lat samookaleczania. - wzruszyłem ramionami i zakręciłem prysznic. - To jak palenie. Nie mógłbym tak szybko z tego zrezygnować.

- Pomogę ci.

Złapałem jej twarz i pocałowałem. Następnie okręciłem wokół siebie czysty i suchy ręcznik.

- To miłe Victoria, ale nikt nie może mi pomóc.

Owinąłem ręcznik wokół jej ciała. Na moje słowa Victoria zmarszczyła brwi, a ja nie zdawałem sobie sprawy jak jadowite one były, póki nie zobaczyłem jej reakcji.

Minęły miesiące od kiedy byliśmy ze sobą tak szczerzy, brakowało mi tego. Konflikty, spory, adrenalina i to dziwne uczucie w klatce piersiowej, gdy bezsensownie się kłóciliśmy.

To jeden z głównych powodów dlaczego się w niej zakochałem.

Ale tak bardzo jak chcę się kłócić, odpuszczam po raz hmmm setny?

- Nie chcę dłużej dyskutować na ten temat. - wymamrotałem podchodząc do szafy.

Podążyła za mną.

- Ale można ci pomóc. Chcę ci pomóc, ty mi pomogłeś. - kontynuowała.

Pieprzyć to.

 - Victoria, nie pomogłem ci. Starasz się mnie przekonać, że jest w porządku, ale widzę jak czasami reagujesz. W sumie tak, pomogłem ci w przeszłości, ale to było dla zaspokojenia moich seksualnych potrzeb. Nie wiedziałem, że pomagam ci zwalczyć fobię, którą miałaś przed poznaniem mnie. - spojrzałem groźnie.

Victoria uniosła brew. To nie jest gest oznaczający pytanie, to aktualnie gest, który oznacza wyzwanie.

- To zmieniło wszystko, czyż nie? - Victoria zrobiła udawany uśmiech. - To ty przekonałeś mnie, że chcesz mi pomóc to pokonać.

- Cóż ta rozmowa szybko się nasila. - dodałem sfrustrowany, susząc się.

- Nie rozmawiam już dłużej z tobą. - wymruczała z uporem, a ja zachichotałem.

- Jak szybko zapomniałaś, że zaledwie kilka tygodni temu miałaś tak trudny okres. Starałem ci się pomóc i nie wyszło mi to dobrze.

- Jest już dużo lepiej. - zawahała się.

- Na pewno? - uniosłem brew.

- Nie boję się już ptaszka. - wzruszyła ramionami.

Mój nastrój osłabł na słowa przez nią użyte, strach przed ptaszkiem. Starałem się powstrzymać śmiech, gdy ona uśmiechała się podejrzanie.

Skrzywiłem się i spojrzałem w dół na białą bluzkę w moim ręku.

- Strach przed ptaszkiem? - zapytałem wzruszając ramionami.

- Strach przed ptaszkiem. - zachichotała.

Z frustracją złapałem jej twarz i zostawiłem pocałunek w zagłębieniu obojczyka.

- Oficjalnie zabiłaś nastrój.

Wzruszyła ramionami, cicho chichotając.

- Powiedziałeś, że nie chcesz rozmawiać na ten temat. W ten oto sposób zmieniam temat.

Momentalnie pokręciłem głową.

-Słusznie.

Zrzuciła swój ręcznik, przypuszczalnie by się ze mną drażnić.

- Musisz przestać się okaleczać, Zayn.

Mój wzrok skupiony jest na jej nagim ciele, na małych siniakach na jej biodrach z moich rąk.

Zwykle nie przeszkadzają mi siniaki, które na niej pozostawiłem. Ale nie chcę jej krzywdzić.

- Gdy stoisz tak przede mną, prawdopodobnie mogłabyś kazać mi skoczyć z klifu, a ja zrobiłbym to.

- Więc mogę kazać ci przestać to robić.

Westchnąłem zirytowany i pochyliłem się by podnieść ręcznik. Owinąłem go wokół niej.

- Spróbuję. - wyszeptałem i pochyliłem się by ją pocałować, ale ona cofnęła się o parę kroków unikając pocałunku.

- Obiecaj mi. - wystawia mały palec, a ja przewróciłem oczami.

- Czy to konieczne? - wymamrotałem.

- Tak. Nie odrzucaj paluszka. - uśmiechnęła się.

Uniosłem brew.

- Nie odrzucaj mojego pocałunku. - złapałem jej twarz i pocałowałem tak, jak by to była jedyna rzecz przytrzymująca mnie przy życiu.

- Obiecuję. - wyszeptałem cicho. - A teraz proszę, cholera Victoria, włóż na siebie jakieś ubranie.

Proszę nie.

- Ale.. - nadąsała się żartobliwie. - Chcę się zabawić.

Uśmiechnąłem się głupawo.

- Stworzyłem potwora.




***



Cały dzień moje myśli krążyły wszędzie tylko nie tu. Miałem wiele do przemyślenia i to rozpraszało mnie przez cały dzień, nawet wizytę Victorii u lekarza. Teraz jest na pigułkach, cóż, zaczyna od poniedziałku.

W końcu spędziłem czas z Victorią, ale ostatnio nie miałem kontroli nad tym gdzie były moje myśli.

Po pierwsze. Waliyha wyprowadziła się, więc czy nie powinienem być szczęśliwy, że teraz Victoria i ja jesteśmy sami? Ona była tu tylko przez dwa dni.

Po drugie. Ten cały sabotaż prezerwatyw nie był w ogóle śmieszny i jakieś chore urojenia każą mi myśleć, że to nie była Waliyha. Ona wie, że nie wolno się zbliżać do moich szuflad.

Po trzecie. Victoria wie o moich okropnych przyzwyczajeniach. Stara się mi pomóc, ale czy faktycznie mi pomaga? Jeśli mój tak zwany psycholog nie może mi pomóc, jak ona ma to zrobić?

Ale wierzę w nią, wierzę, że może jednak mi pomoże. Teraz dzięki niej jestem lepszą osobą. Może ona potrafi.

I jeszcze mój ojciec. Który oznacza problem numer cztery. On prawdopodobnie nigdy mi nie wybaczy i po tym wszystkim, gdy starałem się udowodnić, że po tym wszystkim jestem w stanie naprawić swoje życie, wszystko czego chcę to wybaczenie. To wszystko o co mogę prosić.

- Hej. - Victoria momentalnie skrzywiła się widząc dwie szklanki whisky w moich dłoniach.

Moje oczy skanują jej odsłonięte nogi i wyeksponowane cycki, przez dekolt ukazujący więcej niż czuję się z tym komfortowo. Zaczynam nienawidzić wychodzenie z nią, ale jednocześnie to kocham. Cały świat może zobaczyć, że ona należy do mnie. Podałem jej jedną szklankę.

- Jeden przed imprezą Jamesa i Amber. - wymamrotałem cicho.

- Masz na sobie obcisłe dżinsy tak jak prosiłam? - zapytała zdumiona.

Wywróciłem oczami i skinąłem głową przytakując kiedy poprawiałem je w kroczu. Jak ja je kurwa mogłem wcześniej nosić?!

- Nie sądziłam, że to zrobisz. Wyglądasz gorąco. Cóż, bardziej niż zwykle, powinnam powiedzieć.

Wywróciłem oczami chwilę przed tym jak pocałowałem ją w policzek i prześliznąłem swoje ręce wokół jej talii, a następnie w dół na tyłek, uśmiechnąłem się głupawo.

- Kiedy stoję obok ciebie kochanie, nie. Spójrz na siebie. Wyglądasz kurewsko seksownie.

Oblizała swoje usta, a ja pochyliłem się by wargami musnąć jej linię szczęki.

- Chcę zedrzeć z ciebie tę sukienkę. - wyszeptałem do jej ucha.

Gdy odsunąłem od siebie jej twarz jej policzki były zaczerwienione, mógłbym zabić z pożądania, które widziałem w jej oczach, cofnąłem się i podniosłem szklankę.

- Do dna. - stuknęliśmy się szklankami po czym wypiliśmy wszystko na raz.

Uścisnąłem ją, a za nami zauważyłem Amber i Matta wchodzących w pole mojego widzenia.

- Suka już jest. - szepnąłem cicho, a Victoria uniosła brwi po czym odwraca się żeby zobaczyć Amber. Uderzyła mnie żartobliwie.

- Bądź miły. - uśmiechnęła się i przywitała ich uściskiem. Ja utrzymywałem dystans póki nie zauważyłem Jamesa.

Zabrałem z ławy mały prezent i westchnąłem.

Więc tak zaczyna się ta noc.

- Dlaczego Kayla tu jest?! - Victoria zapytała cicho, a ja się skrzywiłem na samo jej imię.

- Co masz na myśli?

Kurwa, Kayla tu jest?!

- Cześć stary. - James uśmiechnął się, a ja skinąłem widząc Kaylę zbliżającą się do mnie i do Victorii. Uniosłem brwi ze zdziwienia gdy chwyciła Jamesa pod ramię.

Wymieniłem spojrzenia z Victorią.

- Oh przepraszam. To jest...

- Kayla. Tak, wiemy. - wymamrotałem pod nosem. Moja krew zawrzała.

- Oh, my się znamy? - zapytała Kayla, jakbym nie miał pojęcia kim ona do kurwy jest. - Nie sądzę, żebyśmy się poznali?

- Oh tak, teraz widzę. Nie, ty tylko wyglądasz jak ta suka, która lata za Zaynem i zagaduje w każdej pierdolonej chwili. Przepraszam, pomyliłam się. - Victoria uśmiechnęła się, ale jej wzrok wciąż jest ten sam. Uśmiechnąłem się głupawo, ale tylko na moment.

- Więc - James zmarszczył brwi, widocznie zdezorientowany. - To jest Re i Zayn.

- James, mamy coś dla ciebie. - Victoria uśmiechnęła się widocznie ignorując Kaylę.

James westchnął ciężko.

- Oh daj spokój, powiedziałem ci żadnych prezentów, yah koniec.

Chciałem dać mu samochód, ale Victoria stwierdziła, że to zbyt ekstrawaganckie dać komuś samochód. Ale to jedyny prezent, który wiem, że ludzie na pewno polubią. Mam na myśli, kto nie chciałby dostać auta?

Wręczyłem mu to głupie pudełko, w którym znajdował się zegarek podobny do mojego.

- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. - wymamrotałem głupkowato, a on uśmiechnął się. Spiorunowałem Kaylę, która zadrwiła sama do siebie.

- Oh dzięki stary, nie musiałeś. - James uśmiechnął się.

Wywróciłem oczami. Po prostu weź tę głupią rzecz.

Wziął to jakby czytał mi w myślach, a Victoria uścisnęła go.

- Wszystkiego najlepszego Jamison. - Powiedziała głośno.

- Nie nazywaj mnie tak. - skrzywił się poirytowany, a ona wywróciła oczami gdy złapałem ją w talii i przyciągnąłem bliżej siebie; moja.

- Otwórz. Ja wybrałam a Zayn przyniósł. - Victoria uśmiechnęła się.

- Chciałem podarować ci samochód ale Victori...

Victoria szturchnęła mnie łokciem w żebra, a ja urwałem w pół zdania i spojrzałem na nią.

Victoria potrząsnęła głową, a ja skupiłem swoją uwagę z powrotem na Jamesie, który gapił się na mnie zmieszany. Uśmiechnąłem się szeroko.

- Nie ważne.

- Powinniśmy już wychodzić. - Amber spojrzała na swój Malik cell by sprawdzić godzinę. Kurwa chciałbym cofnąć czas by nie dać go jej. - Nasze taksówki czekają.

Westchnąłem i spojrzałem z powrotem na Victorię, gdy Kayla i James oddalali się.

- Zamierzam ją zabić. - wymamrotała.

Uśmiechnąłem się.

- Ustaw się w kolejce, kochanie.

- Tak swoją drogą to jest tylko pięć miejsc siedzących w taksówce. - Amber dodała, a ja spojrzałem na nią.

- Oh co za zbieg okoliczności. - Przechyliłem głowę w jej stronę kiedy ona uśmiechnęła się. - W takim razie ja wezmę samochód.

- Nie. - Victoria westchnęła. - Pojadę z tobą.

- Nie trzeba, jest w porządku. Muszę coś załatwić, zanim tam dotrę.

- Pojadę z tobą. - nalegała.

- Victoria, jest w porządku. - westchnąłem zirytowany.

- Nie chcę być w jednym miejscu razem z nią. - wymamrotała.

Miała rację.

- Re, jedziesz z nami? - zapytała Amber.

- Nie, pojadę z Zaynem. - przytuliła się do mojego torsu, a ja uniosłem brwi na Amber. - Spotkamy się na miejscu.

Złączyłem nasze dłonie kiedy Amber wywróciła oczami. Reszta z nich kontynuowała wsiadanie do taksówki bez większego zainteresowania nami, a ja zadzwoniłem po Marka.

Po załatwieniu drobnych spraw, które musiałem zrobić i zajęło mi to dłużej niż zakładałem, oboje z Victorią weszliśmy do klubu Bijoux. Przyciągnąłem ją bliżej mnie, gdy chciwy wzrok każdego mężczyzny powędrował na Victorię.

- Nie musisz być taki zaborczy. - powiedziała Victoria złośliwie, przekrzykując okropną muzykę.

Jestem mentalnie za stary na muzykę house.

- Tam są! - Victoria przekrzykiwała muzykę.

Ja nie mogę zobaczyć żadnej pierdolonej rzeczy a ona może?! Złapała mnie za rękę i ciągnęła między tłumem ciał, co było najbardziej niekomfortową pierdoloną sytuacją.

Po dokładnym przeskanowaniu otoczenia w końcu zauważyłem ich w pobliżu okrągłej kanapy. Przyciągnąłem Victorię bliżej siebie, gdy zauważyłem kogoś chwytającego jej rękę zza pleców.

Odepchnąłem go i pociągnąłem Victorię za swoje plecy, a on w geście poddania wyrzucił ręce w górę.

Victoria odciąga mnie do niego i grozi mu swoim spojrzeniem.

Masz szczęście cipo.

- Po prostu zapomnij o tym, Zayn. - wykrzyczała Victoria przez głośną muzykę.

- W końcu! Dotarliście! - Amber wstała i złapała Victorię za rękę. - Kayla chodź.

Kayla uniosła brwi i wstała by dołączyć do Victorii i Amber.

- Idziemy do toalety. Jestem pewna, że potrafisz zamówić dla nas drinki. - Powiedziała do Matta i we trzy zniknęły.

Niezręcznie stałem przed Mattem i Jamesem oraz dwójka gości, którzy byli zainteresowani Victorią, ale ona wybrała mnie.

- Przyłącz się. - Powiedział Matt klepiąc kanapę.

- Idę przyniosę jakieś drinki. Stawiam pierwszą kolejkę.

- Dwie tequila sunrise w takim razie. - Matt odwrócił się do Jamesa.

- Może być? - zapytał James.

Dla mnie brzmi jak drink dla pip.

- Tak, brzmi świetnie. - Matt przytaknął, a ja odwróciłem się i poszedłem w stronę baru.

Zamówiłem dwa drinki dla cipek i coś, co chciały dziewczyny.

I coś dla Amber, której nie znam, ale wybrałem i zamówiłem coś co brzmi jakby to lubiła, przed zamówieniem dla siebie poprosiłem o shota tequili.

Wypiłem to na raz i zamówiłem szkocką z lodem dla siebie.

- Przyniesiemy drinki do stolika. - uśmiechnęła się, opierając się na barze tak, abym mógł dostrzec jej dekolt. Wywróciłem oczami.

- Siedzimy przy tamtym stoliku. Oh i dodaj sześć shotów liquid cocaine do tej listy.

- Tak, proszę pana. -westchnęła smutna i rozczarowana.

Wróciłem do stolika, przepychając się przez tych wszystkich ludzi i usiadłem obok Matta.

- Drinki nadchodzą. - powoli przyzwyczajałem się do otoczenia.

Matt przytaknął i spojrzał na dziewczynę, która wyglądała jakby wypiła o jednego drinka za dużo.

- Ona zdecydowanie wie jak się bawić.

James zachichotał, a ja przeniosłem swój wzrok na niego.

- Jak poznałeś Kaylę?

- Ja zapoznałem go z tą uroczą dziewczyną. - odpowiedział Matt.

- To ta sama dziewczyna, z którą uprawiałeś seks będąc z Amber? - znacząco uniosłem brew, a on wzruszył ramionami.

- Nic na to nie poradzę. - zachichotał, a ja wymieniłem spojrzenia z Jamesem.

Nie ufam jej ani Mattowi.

Barman wrócił z tacą wypełnioną drinkami, chwyciłem szklankę.

- Ona jest jedną z tych ostrych. - kontynuował Matt, a James uniósł brew. - Stary, mam blizny na plecach po zabawach z nią.

Uśmiechnąłem się znacząco kiedy brałem łyk.

- To zdecydowanie nie twój ulubiony rodzaj seksu James. - powiedziałem a on skrzywił się. - Ale są twoje urodziny. Jestem pewien, że wie jak się zachować.

Mrugnąłem do niego a on westchnął, lekko zdezorientowany. Matt pytająco uniósł brwi w moją stronę.

- Znasz ją?

Westchnąłem i spojrzałem na Jamesa.

- Jest moją byłą.

Byłą uległą.

James był wyraźnie zaskoczony, nic na to nie poradzę, ale uśmiechnął się.

- O cholera. No cóż, James wygląda na to, że trzeba to wykorzystać. - zachichotał Matt.

- Człowieku, ja tylko chcę mieć szaloną noc.

- Oh jestem bardzo ciekawa o czym wasza trójka właśnie rozmawiała. - przerwała nam Amber i spojrzała na tacę z drinkami. - Łooo, który jest mój?

Podałem cosmopolitan Victorii, uśmiechnęła się.

- Pamiętałeś jaki jest mój ulubiony drink? - Victoria uśmiechnęła się i wzięła łyk przed pocałowaniem mnie w policzek. - Dziękuję.

- Czy ta margarita jest dla mnie? - Kayla uśmiechnęła się, a ja odchrząknąłem gdy Victoria zdziwiona uniosła brew.

Wzruszyłem ramionami.

- Wiem co ona lubi.

- Oh, ciekawe dlaczego. - powiedziała z goryczą, a ja wywróciłem oczami i rozdałem każdemu po shocie.

- Co to jest? - zapytała Amber.

- Liquid cocaine. Musisz to przechylić do dna. - złączyłem swoje brwi i podniosłem swojego shota.

- Za urodzinowego chłopca! - Victoria uśmiechnęła się szeroko, a James odwzajemnił gest, gdy ja powoli przysuwałem ją bliżej siebie.

- Wszystkiego najlepszego James. - dodała Amber.

- Zdrowie za kurewsko dobrą noc. - James przekrzyczał muzykę gdy stukaliśmy się kieliszkami. - Musicie patrzeć mi w oczy albo będę miał pecha. Zayn, Matt. Spójrzcie na mnie. Spójrzcie na mnie.

Po tym jak spojrzałem mu kurwa w oczy, gdy stuknęliśmy się szklankami i te inne gówna, wypiłem swojego szota szybciej niż inni i usłyszałem jak na całym stole rozbrzmiewa łoskot odstawianych kieliszków, obserwowałem ich sięgających po bardziej satysfakcjonującego drinka.

Moje kubki smakowe drżą od znajomego smaku, którego dawno nie czułem. Lukrecja, mięta i odrobina cynamonu wymieszane razem. Minęło trochę czasu od kiedy po jednym czy dwóch takich byłem najebany. Teraz. Nie wiem czy to ciągle to samo, ale jestem pewien, że poczujemy lekki szum.

Victoria na przykład. Ona na pewno to czuje po tym jak skończyła swojego cosmopolitana.

- To jest kurwa fuuuj. Ale dobre. - James uśmiechnął się. - Powtórz, co to było?

- Liquid cocaine.

- To nie jest prawdziwa kokaina, czy jest? - Amber zapytała niepewnie, a ja zrobiłem pół uśmiech. Chciałbym się roześmiać, ale nie śmieję się wśród obcych. Ledwo się zaśmiałem.

- Nie. To drink z trzech likierów zmiksowany w jeden. - odpowiedziałem, a ona wypiła resztę swojego Smirnoffa.

- To było dobre. - wymamrotała, gdy Victoria palcem obróciła moją głowę bym na nią spojrzał.

- Chcę zatańczyć. - wymruczała do mojego ucha.

- Potrzebuję zdecydowanie więcej alkoholu, by pójść tańczyć między tymi wszystkimi ludźmi.

- Kto powiedział, że musisz tańczyć wśród tych wszystkich ludzi? - wyszeptała mi do ucha, a ja uśmiechnąłem się głupkowato, gdy odsunąłem się od jej zalotów.

- Jestem za striptizem jako grą wstępną kochanie, ale nie tutaj.

Wydęła żartobliwie wargi, a Matt zawołał nas gestem ręki byśmy poszli za nim i Amber na parkiet, gdzie aktualnie zbierali się ludzie by potańczyć.

- Chodź, nie stój tak, pójdźmy na dół. - Victoria jęczała, a ja pokręciłem głową.

- Nie. Nie tańczę do tego gówna.

Victoria zajęczała zirytowana i chwyciła pod ramię Jamesa.

- Zatańcz ze mną, proszę, kocham tą piosenkę!

- Idę na zewnątrz. - poinformowałem Victorię, a ona przytaknęła, rozproszona przez muzykę i podekscytowana całą tą atmosferą.

Gdy wszedłem do palarni zauważyłem parę osób w rogu i kilka osób przy stolikach. Potrząsnąłem głową i odpaliłem papierosa, a muzyka w środku nadal mnie irytowała.

- Imprezowanie nigdy nie było twoją mocną stroną.

Wywróciłem oczami.

- Oczywiście musiałaś pójść za mną.

Odwróciłem się w stronę Kayli, gdy drzwi zatrzasnęły się za nią i zaciągnąłem się dymem dłużej niż potrzebowałem.

Boże ona wygląda zdzirowato, gorąco, ale cholernie nieszczęśliwie. Gdybym tylko mógł mieć na to wyjebane.

- Przepraszam. Ja tylko nie chciałam być sama. - wymamrotała.

- Cóż, a ja nie bardzo chcę być z tobą. - spojrzałem na nią groźnie..

Kayla westchnęła i oplotła ramionami swoje odkryte ciało pocierając je by się ogrzać.

- Dlaczego taki dla mnie jesteś?! - wzruszyła ramionami. - Nie zrobiłam nic złego, by zasłużyć na takie złe traktowanie.

- Przystawiałaś się do mnie, Kayla. - skarciłem ją, a ona przełknęła ślinę.

- Wiem i przepraszam, ale...

- Ale co?! - przerwałem jej, a jad sączył się w moim głosie. - "Przepraszam Zayn. Nie powinnam tego robić." Czy to chciałaś mi właśnie powiedzieć? Czy tego właśnie chciałaś użyć jako przeprosin? Kayla, spierdoliłaś wszystko. Powróciłaś z tą samą pieprzoną postawą, której się pozbyłem kiedy byłaś moja. Powiedziałaś mojej dziewczynie, że pieprzyłem cię na kuchennym blacie. Nie znam się na gównie zwanym związkiem, ale wiem, że przekroczyłaś pierdoloną granice mówiąc takie gówno.

Spojrzała w dół z poczuciem winy.

- Przepraszam.

Para, która siedziała w rogu właśnie pędziła w kierunku wyjścia. Świetnie, zostaliśmy sami, wraz z tymi, którzy odpadli przy stoliku.

- Nie jest ci kurwa przykro. Jeśli chociaż spróbujesz wykonać jakiś pierdolony ruch dzisiejszej nocy, niech Bóg ma cię w swojej....

- W porządku. Rozumiem. - powiedziała cicho.

- Wynoś się.

Jej warga zadrżała lekko i musiałem spojrzeć jeszcze raz. Czy Kayla Christansson zamierza się rozpłakać?!

Nigdy nie widziałem jej płaczącej. Zebrała wiele uderzeń i batów ode mnie i nigdy nie widziałem nawet łzy płynącej z jej niebieskich oczu. Ohh zdecydowanie widziałem je płynące od innych, nawet Emma jeden raz, ale nigdy nie widziałem płaczącej Kayli.

- Ja po prostu... ja nienawidzę patrzeć na ciebie z nią. Ja raz byłam twoja, a ty po prostu... - spojrzała w dół, kompletnie odcięta przez swoją ciszę.

Gdy odezwała się ponownie jej głos był cichy, niepewny.

- Rzuciłeś mnie jakbym była niczym. Jakbyśmy nie mieli ze sobą nic wspólnego. Nigdy więcej ze mną nie rozmawiałeś. Nigdy nie próbowałeś mnie przeprosić za blizny z tej nocy, w której zmarła moja matka, bo byłam ci nie posłuszna. Ranisz mnie, a ja przepraszam za wszystko co ci zrobiłam...

- Przestań Kayla. - wyrzuciłem papieros na ziemię i przydepnąłem go.

- Ale ja-ja-ja cię kochałam. Zakochałam się w psychopacie. Byłeś dla mnie twardy, a teraz widzę cię z nią?! Co jest w niej takiego szczególnego?! Jesteśmy takie same, czyż nie?! Co ona może ci dać, czego nie mam ja?! - łzy spływały jej po policzkach, a ja skrzywiłem się z fascynacji.

Ona płacze. Coś pękło głęboko we mnie ale to jednocześnie odsuwa mnie od niej.

- Brzydzę się tobą. - słychać groźbę w jej głosie. - Ale jednocześnie cię kocham. I nienawidzę tego jak bardzo cię kocham. - wycierała łzy a ja przełykam tworzącą się w moim gardle gulę i przeciskam sie obok niej.

- Zayn proszę powiedz coś!.

- Co powinienem ci powiedzieć?!

Wyrzuciła ręce w górę jakby chciała coś złapać.

Odwróciłem się do drzwi, by je otworzyć ale ona zatrzasnęła je przede mną.

Moja wściekłość rośnie.

- Czy to jest to na co wygląda?! Chcę tylko wiedzieć co do mnie czułeś. Czy ty kiedykolwiek coś do mnie czułeś? - wyszeptała.

Przełknąłem gulę, która uformowała się w moim gardle i potrząsnąłem głową.

- Nie będę o tym teraz rozmawiał, gdy jestem w związku z kimś innym.

- To nie jest odpowiedź jakiej oczekiwałam. - wyszeptała, a ja chwyciłem ją za ramiona i pchnąłem na ścianę.

- Tak, czułem! - wykrzyczałem, moja złość wzrosła, a jej oczy rozszerzyły się z szoku.

Moje ciało mnie zdradziło, ciesząc się jej dotykiem bardziej niż sądziłem.

- Czułeś? - wyszeptała z niedowierzaniem.

Spojrzałem na nią, a ona przygryzła wargę.

- Ale to zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Czego ode mnie chcesz?! - wyszeptałem.

Ból był widoczny w jej oczach, a łzy spływały po policzkach.

- Przeprosin. Szczerych przeprosin. - jej ciało drżało pod moim dotykiem, a ja przełknąłem kiedy nic poza ciszą, ciężkimi oddechami i basem muzyki house docierającym z wewnątrz rozlegało się wokół nas.

Uświadomiła sobie, że przeprosiny, o które prosiła balansują na końcu mojego języka, ale nie zamierzają wyjść z moich ust tak łatwo, jak miała nadzieję, znowu zalała się łzami.

Jej ciało zadrżało, oddech był ciężki, a policzki zaczerwienione. Makijaż spłynął razem ze łzami, a ja powstrzymywałem się od wywrócenia oczami.

Dziewczyny okazują za dużo uczuć.

- Dlaczego chcesz moich przeprosin? - zapytałem zirytowany.

Gdy tylko zaczęła mówić i usłyszałem jej załamany głos, zaczęły we mnie wzbierać żal i poczucie winy.

- Ponieważ... skrzywdziłeś mnie.

Zawsze mówiłem, że to słaby punkt każdego człowieka. Nie dowiesz się, póki nie usłyszysz tego bólu ukrytego w słowach, w tych łkaniach i załamanym tonie głosu. Nigdy w to nie wierzyłem, zgaduję, że byłem w błędzie.

To zdecydowanie ma coś do siebie. Rozpala poczucie winy i ból, nie ważne od kogo to słyszysz. To prawdopodobnie najbardziej wzruszający odgłos jakiego można doświadczyć.

I nigdy, nie chciałbym usłyszeć Victorii płaczącej jak Kayla teraz. Byłem blisko by tego doświadczyć w dniu, w którym myślałem, że robię dobrze zostawiając ją.

Boże, ona była w rozsypce.

- Wiedziałaś w co się pakujesz. - wymamrotałem cicho, a ona jęknęła.

- Więc to moja wina. - potrząsnęła głową, a łzy swobodnie spłynęły po jej policzkach.

Kusi mnie by je otrzeć, po raz pierwszy poczuć smak jej smutku, ale to nie moje miejsce. I to jest niewłaściwe. Kurewsko niewłaściwe.

Smutek zawsze mnie nakręcał w chory sposób. Nazwij mnie sadystą, ponieważ nie zaprzeczę.

Odszedłem od niej.

- To zawsze moja wina. - wyszeptała i odwróciła się by otworzyć drzwi i wyjść.

Moje ciało rozluźniło się i to zabawne jak kurewsko nieświadomy byłem jego napięcia.

Po wypaleniu kolejnego papierosa, zamówiłem kolejnego shota i kolejnego, zanim znalazłem się przy stole obok Victorii.

Nie jest zupełnie pijana, ani trzeźwa. Ale jest niedaleka od tego. Jeszcze jeden drink i będzie.

Jej ręka sunęła po moim udzie, kiedy ja swoją owinąłem wokół niej.

- Chodź zatańczyć, proszę.

- Nie teraz.

- Proszę, jesteś taki uparty.

Jak mogłem zapomnieć o tym, że Victoria jest bardziej szczera i głośna gdy jest pijana. Hmm.

- To tak jak ty. - odpowiedziałem, a ona uniosła brew gdy właśnie wypijałem drinka, którego wyjęła mi z dłoni i sama wypiła.

- Wydaje mi się, że masz już dość. - uniosłem usta w pół uśmiechu, a ona wzruszyła ramionami.

- Nie jesteś moim szefem.

- Zaczyna się.

- Co to miało znaczyć? - zmarszczyła brwi zdezorientowana a ja chwyciłem ją rękę i wstałem

- Wracamy do domu? - wydęła wargi i prawie się przewróciła.

Spojrzałem na zegarek i uświadomiłem sobie, że byliśmy tu już parę godzin i klub zaczynał pustoszeć, co wydawało mi się niemożliwe.

- Nie. Chyba, że tego chcesz?

Ja na pewno nie.

- Nie, ponieważ chcę czegoś. - uśmiechnęła się głupkowato, a ja znam to spojrzenie. Mój kutas wstał na samo spojrzenie w jej oczy.

- Zawsze chciałam uprawiać seks w klubowej toalecie.

Uniosłem brew ze zdziwienia.

- Victoria, jesteś pijana.

- I napalona. - przygryzła wargę, prowokując mnie przywarła bliżej mojego ciała i złapała moją męskość. Jęknąłem lekko a ona zaśmiała się. - Proszę, panie?

Westchnąłem i złapałem ją za rękę, a następnie poprowadziłem do łazienki. Kolejka była długa, ale ominąłem dwóch kutasów i otworzyłem drzwi.

- Panie przodem.

Gdy weszła do środka, rozejrzałem się dookoła czy żaden ochroniarz na nas nie patrzy, tylko paru gapiów, którzy krzywo mi się przyglądają.

Wywróciłem oczami i wszedłem do damskiej łazienki. Rozległy się krzyki i wstrętne spojrzenia w moją stronę ale zignorowałem je, gapiłem się dokładnie na Victorię i jej drapieżny wzrok.

Złapałem jej twarz i pocałowałem, przycisnąłem jej ciało do zimnych drzwi toalety.

- Prawie skończyłam, po prostu poczekaj! Do kurwy nędzy stary. - było słychać stłumiony głos dziewczyny w toalecie, a Victoria chichotała do siebie gdy ją uniosłem.

- Prezerwatywy. - wskazała na stojące na umywalce pudełko a ja zmarszczyłem brwi się gdy laska za nami otworzyła drzwi by wyjść, w tym momencie wepchnąłem Victorię do środka.

- Zamknij drzwi. - wymruczałem a ona zrobiła to, wróciłem do tego chaosu rzekomo znanego jako pieprzona damska toaleta.

Pieprzyć to, wyciągnąłem.

Otworzyłem drzwi toalety, w której była Victoria a ona zamknęła je za mną i zablokowała by nikt nie dostał się do środka. Złapała moją twarz i pocałowała z ogromną agresją, tak że musiałem oprzeć się o drzwi, by nie upaść.

Jedynym miejscem, w którym uprawiałem sex a miało tak mało miejsca był samochód. Toaleta w każdym bądź razie jest trochę lepszym miejscem. Nie najlepszym by uprawiać sex jeśli mam być szczery, ale jeśli ona tego ode mnie oczekuje, nie mogę jej kurwa zawieść.

Po rozsunięciu rozporka i zerwaniu z niej majtek podtrzymałem ją wyżej i przycisnąłem do ściany by utrzymać ją w miejscu. Nadal gorączkowo zostawiała pocałunki na moich ustach gdy mój kutas desperacko zatopił się w jej wnętrzu, ale powstrzymywałem się od pchnięć.

- Błagaj mnie kochanie, jesteś tak kurewsko gotowa. - wyszeptałem jej do ucha.

- Proszę, Zayn. - zajęczała cicho a moje palce delikatnie ślizgały się po jedwabiście mokrej pochwie. - Chcę twojego kutasa wewnątrz mnie.

Zachichotałem na słowa wypowiedziane przez nią, bo sądziłem, że nie nadejdzie dzień, w którym wyjdą one z jej ust. Ale to wystarczy by przekonać mnie, bo wszystko czego teraz pragnę to jej cipka wokoło mojego kutasa.

Sapała cicho gdy wykonywałem lekkie pchnięcia, jej usta są lekko rozchylone a ja penetruję ją cicho i delikatnie. Jej głos był niespójny gdy starała się coś powiedzieć, ale ja pokręciłem głową.

- Ciii..

Ta pozycja jest dziwna i nie koniecznie lubię seks na stojąco ale to jest głębokie. Kopnąłem klapę od sedesu aby opadła i usiadłem na niej.

- Ujeżdżaj mnie. - wyszeptałem.

Uśmiechnęła się szatańsko i zaczęła poruszać się w górę i w dół na moim kutasie. Odchyliłem głowę do tyłu, a ona odebrała to jako pozwolenie i zaczęła zostawiać gorączkowe pocałunki na linii mojej szczęki, a w niektórych miejscach delikatne ukąszenia. Zacisnąłem swoją szczękę i pociągnąłem ją za włosy po to, by złapać jej twarz i pocałować.

Kurewsko zadziorna.

Seks po pijaku nigdy nie smakował tak dobrze.




***



Amber zbliżała się, poziom jej stresu wykazywał jakby ktoś zepchnął ją z klifu.

- Szukałam cię, gdzie jest Re...

Victoria stanęła obok mnie z małym uśmiechem na twarzy.

- Czy wy dwoje właśnie uprawialiście seks?! - Amber skrzywiła się, a ja sarkastycznie zasunąłem rozporek, który właściwie już był zapięty, ale zrobiłem to by wkurzyć ją jeszcze bardziej.

- Może. - droczyła się Victoria.

- Ew. I jakim sposobem nikt was nie wykopał? - Amber skuliła się. - Zapomnijcie o tym. Kayla jest kompletnie załamana.

- Co? - skrzywiłem się.

- Wróciła totalnie zalana łzami, kiedy wróciła z toalety. James jest z nią na zewnątrz i stara się ją uspokoić.

Spojrzałem w dół na Victorię a jej kącik ust uniósł się w pół uśmiechu.

- Upss. - Niewinnie wzruszyła ramionami.

- Porozmawiam z nią. - wywróciłem oczami, a Amber zmarszczyła brwi.

- Zaczekaj, dlaczego to ty masz z nią rozmawiać?! Dopiero co ją poznałeś.

Spojrzałem na Victorię.

- Możesz jej powiedzieć? - pokręciłem głową i ruszyłem w stronę wyjścia z klubu.

Rozejrzałem się wokół i znalazłem Jamesa pochylającego się i uspokajająco pocierającego Kaylę.

Prawie się odwróciłem i zapomniałem o pocieszaniu jej, gdy wydawało się, że James wykonuje dobrą robotę, ale zauważył mnie, westchnąłem gdy bezradnie wzruszył ramionami.  Odwróciłem się z utęsknieniem w stronę klubowych drzwi, ale to zniknęło gdy zauważyłem Amber, Victorię i Matta szukających nas.

Podszedłem do Jamesa i złapałem Kaylę za ramię, James momentalnie zmarszczył brwi gdy gestem wskazałem by poszedł do reszty.

- Zajmę się tym. - wymamrotałem cicho, a Kayla odepchnęła mnie od siebie, ale zostałem.

- Kayla.

- Jesteś kutasem! - spojrzała na mnie groźnie, a jej łzy groziły wylaniem. - Otwarcie mnie raniłeś. Nienawidzę cię!

- Kayla jesteś pijana. - oświadczyłem surowo.

- Kiedy jesteś pijany prawda zawsze wychodzi na jaw, czyż nie jest tak? - zachichotała wyrzucając ręce w górę. - Jestem tak cholernie głupia. - zakryła usta, gdy więcej łez zaczęło spływać po jej policzkach.

Ponownie się załamała i zakryła twarz rękami.

Niepewnie złapałem ją za rękę i pociągnąłem tworząc coś przypominającego uścisk. Nie zareagowała co w pewnym sensie zaskoczyło mnie bardziej niż powinno. Jej zapach jest wciąż ten sam, przytłaczający i dominujący. Zamknąłem oczy kiedy jej łzy nadal spływały.

- Przestań płakać. - wymamrotałem.

Bez kontroli pociągała nosem a ja przełknąłem.

- Proszę. - dodałem.

Spróbowała przestać poprzez wstrzymanie oddechu ale to wcale jej nie pomogło. Gdy się odsunąłem, w końcu zdecydowała się na powrót w moje objęcia, a ja wywróciłem oczami gdy moja koszulka stawała się mokra przez wylane po cichu łzy.

- Przestań płakać. - skrzywiłem się delikatnie.

- Ja.. ja nie mogę. - jąkała się.

Odsunąłem się od niej i złapałem jej twarz by mogła na mnie spojrzeć.

- Przestań. Zachowaj swoje łzy dla kogoś kto będzie kochał cię dla ciebie. - wytarłem jej łzy i nigdy nie sądziłem, że ja będę tym, który będzie pocieszać Kaylę. - Spójrz na mnie.

Potrząsnęła głową, a łzy wciąż spływały w dół po jej policzkach.

- Przepraszam Kayla. - wymamrotałem. - Okay, przepraszam, że cię skrzywdziłem. Przepraszam za wpakowanie cię we wszystko, czego nie powinnaś doświadczyć. Przepraszam. Ale musisz ruszyć na przód. Nie jestem dla ciebie odpowiedni. Wszystko w czym byłem dobry to krzywdzenie cię. Musisz ruszyć na przód.

- Ale nie potrafię. - szlochała.

- Potrafisz. Musisz znaleźć kogoś, kto będzie traktował cię lepiej niż ja mógłbym kiedykolwiek. - pocałowałem ją w policzek, moje usta zrobiły się mokre od jej łez, instynktownie oblizałem je by poczuć smak jej smutku.

Momentalnie zamknąłem oczy.

- Rusz na przód. - powiedziałem cicho.

- Ale ja pragnę ciebie.

- Ja kocham Victorię. - powiedziałem cicho, a ona ścisnęła zamknięte już oczy patrząc w dół na swoje stopy podczas gdy jej usta drżały. Odwróciłem się do Victorii i reszty, którzy gapili się na nas z ciekawością.

- Zostań tu. - rozkazałem.

Wróciłem do Victorii i pocałowałem ją, skrzywiła się zdezorientowana gdy się odsunąłem.

- Odprowadzę ją do domu.

- Co...

- Ona cierpi, Victoria.

- Więc ty musisz ją tam odprowadzić?! Nie możemy wszyscy wziąć auta?!

- Muszę z nią porozmawiać. - wymamrotałem. - Zaufaj mi.

- To ostatnia rzecz jaką zrobię. - dodała Amber ze swojej strony, a ja zgromiłem ją wzrokiem.

- Wrócę. To nie daleko. - obiecałem.

- Właśnie uprawialiśmy dziki seks w toalecie, a później ty... - zająkała się, alkohol przybierał na sile. - Teraz chcesz odejść ze swoją byłą uległą.

- Victoria. Zaufaj mi.

- Ja nie ufam jej. - wybełkotała.

- Ale mi możesz zaufać.

Wywróciła oczami i owinęła swoje ręce wokół mojej szyi.

- Kocham cię.

Uśmiechnąłem się i pocałowałem jej ramię, później kark.

- Kocham cię bardziej.

Mimo, iż moje ciało błagało by ją pocałować, nie mogę, ponieważ wiem, że to wywoła więcej łez u Kayli.

When I walk back to Kayla she looks up at me shyly, confused and looking rather innocent.
Gdy wróciłem z powrotem do Kayli patrzyła na mnie nieśmiało, zdezorientowana i wyglądała niewinnie.

- Zabiorę cię do domu. - powiedziałem. - Chodź.

- Pójdziemy pieszo? - zapytała zdziwiona ocierając łzy.

Przytaknąłem.

- Przeprowadziłam się.

Westchnąłęm zirytowany i zadzwoniłem po Marka by nas podrzucił. Po paru minutach Mark podjechał SUVem, a ja otworzyłem dla niej drzwi.



MARKS POV



Jestem kurewsko zaskoczony widokiem miniaturowej Emmy wsiadającej do samochodu. Jak jej było na imię? Kayla. Tak jest. Albo szef to widocznie zakończy albo pomiędzy szefem a Victorią dojdzie do pieprzonej kłótni.

Powiedziała mi gdzie znajduje się jej dom, a ja uniosłem brew gapiąc się na szefa w lusterku wstecznym. Co ty kurwa wyprawiasz synu?

- Dlaczego mi pomagasz? - zapytała.

Brzmiała jakby płakała. Oh kurwa czy to pierdolona wycieczka winowajcy?! Szef poddaje się przed pierdoloną suką, która się w nim zakochała, a on czuje się z tym źle bo nic nie może na to poradzić.

To nie pierwszy pieprzony raz.

Zazwyczaj jego przeprosiny za bycie dupkiem polegały na pieprzeniu jej i opuszczeniu mieszkania w środku nocy po tym jak powie, żeby już sobie szła.

Zastanawiam się jak to będzie teraz, gdy Victoria jest jego dziewczyną.

- To też moja praca. - odpowiedział jej a ja powstrzymałem się od zadrwienia z niego.

Twoja pierdolona praca polega na chronieniu Victorii.

- Nie jesteś już moim dominantem, Zayn. - odpowiedziała smutno, a ja potrząsnąłem głową kiedy skręcałem w lewo.

- To nie znaczy, że mi nie zależy.

- Nie mów tak. Najpierw powiedziałeś jedno, co doprowadziło mnie do płaczu, teraz mówisz, że ci zależy. - pokręciła głową. - Przestań dawać mi sprzeczne wiadomości.

- Naprawdę mi zależy. Gdyby mi nie zależało...

- Nawet nie próbuj mnie pocieszać. Tak, wiem. - westchnęła głośno i spojrzała na brązowy murowany dom pośród innych murowanych domów. - To jest mój dom.

Wjechałem na wąski podjazd a szef pomógł jej wyjść z auta. Zanim zatrzasnął drzwi powiedział bym trzymał silnik na chodzie, przytaknąłem.

Niech lepiej kurwa wróci. Byłem w trakcie oglądania dobrego filmu. Kurwa.

Obserwowałem ich ostrożnie, gdy on odprowadzał ją do drzwi. Pochyliła się by wyjąć klucz spod doniczki.

Otworzyła zamek drzwi, szef powiedział jej coś, a ona odpowiedziała, po czym agresywnie przytuliła się a ja uniosłem brew na skurwiela gdy on powoli odwzajemniał ten gest, mniej zdecydowanie niż zwykle.

Westchnął i zostawił pocałunek na jej policzku przed tym jak otworzyła drzwi.

Szef pomachał do mnie i pokręcił głową, a ja wyłączyłem silnik gdy on wszedł z nią do środka, zamknęli drzwi, a światła zapaliły się.

O kurwa.



___________________

Hejka :)
Kilka osób prosiło o wstawienie tego rozdziału, więc proszę. Enjoy! 😃
Do kiedyś tam, see ya! 

Ola & Aneta xx



39 komentarzy:

  1. jejuuuu
    Zayn, nie zrob niczego glupiego!
    a rozdzial supeer! :)
    mam nadzieje, ze nie przestaniecie tlumaczyc :) i ze nastepny rozdzial pojawi sie niebawem, hmmm? :)
    do nastepnego i dziekuje za ten rozdzial ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No on sobie kurwa żartuje, powiedz ze żartuje

    OdpowiedzUsuń
  3. Tłumaczcie to prosze :) bede czekala x

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej dodajcie rozdzial kolejny w niedziele bo ja chce tu czytac i zebyscie byly do przodu z tamtymi proszee was laaski

    OdpowiedzUsuń
  5. Tłumaczcie to dalej <3 proszę

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki kutas z niego, bylo tak fajnie i wgl a on jak zwykle to zniszczyl, ciagle tylko albo Emma albo Kayla nie ja wymiekam chce szybko nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak się ciesze że dodałyście ten rozdział ♥♥♥♥♥♥
    Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam was, nie zostawiajcie tego, prosze. Jestem ciekawa co dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Błagam was tłumaczcie dalej ❤️

    OdpowiedzUsuń
  10. eh,dzięki dziewczyny za tłumaczenie !

    Tęsknię jednak za Bambi, ktoś, coś ? Co z nią ? :c Jej notki, żarty o murzynach, JEJ STYL ! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć :)
    Chciałam się przyłączyć do ogromnej prośby od dalsze tłumaczenie :) Błagam dziewczyny, nie zostawiajcie tego. Kilka dni temu zaczęłam czytać to opowiadanie. Cold, Chills, Frost Bite - pochłonęłam wszystko i teraz nagle się skończyło i nie wiem co mam ze sobą zrobić :'(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu masz kontynuację. http://frostbite-fanfic.blogspot.com/

      Usuń
  12. Ooo Nie Zayn... Jak on zdradzi Viktorie więcej nie będę czytać...
    Ola&Aneta dzięki że to przetłumaczyłyście i dodałyście. Uwielbiam. Kocham. Pozdrawiam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeju nie mogę w to uwierzyć, o rany !!!!!!! Co się dzieje ?!
    Dziewczyny dzięki, że to jednak przetłumaczyłyście. Proszę wróćcie do tego <3
    Kochamy Was ! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. dajcie kolejny rozdział,błagaaaaaam <3 x

    OdpowiedzUsuń
  15. O boze *-* dziękuję dziękuję dZiękuję!! <3 Nie spodziewałam się że dodanie jakiś rozdział i było mi tam smutno ze przeczytałam wszystko od nowa od colda i kiedy zobaczyłam ze jest 16 to miałam taką ochotę włamać się do Was do domów i Was uściskać i podziękować Wam że nawet nie zdajecie sobie sprawy xD jesteście kochane <3 będę czekać na 17!! :D jejeee... Ten rozdział był taki... Omg. I ten seks w toalecie xd ale cholera, po co Zayn wszedł do Kayli?? Jeśli coś zrobi głupiego.... Lepiej żeby nie bo będzie nie ciekawie jak Re się dowie :/
    Do kiedyś tam (mam nadzieje że już niedługo)
    N:***

    OdpowiedzUsuń
  16. O kuUrwa! Masakra. Zabije go wlasnorecznie, jezeli pojdzie ja pieprzyc!

    OdpowiedzUsuń
  17. kurwa no nie, żal
    ale rozdział jest długi i zajebisty
    dziękuję x

    OdpowiedzUsuń
  18. Proszę Cię tłumaczy to Ty! :ccc

    OdpowiedzUsuń
  19. tęsknie za bambi

    OdpowiedzUsuń
  20. Fajnie, ze dalej tlumaczycie te rozdzialy, ale czemu z miesiecznymi odstepami. Zanim przeczytam kolejny rozdzial musze czytac caly Cold od poczatku bo nie pamietalam o co chodzilo. Nie chce was hejtowac czy cos, ale bardzo prosze zebyscie podawaly daty wydawania kolejnego tlumaczenia i wydawaly go najpozniej co 2tyg. I wiem ze macie tez swoje prywatne zycie, ale jak juz na cos sie decydujecie aby pomoc ludzia, ktorzy nie zbyt potrafia angielski to robcie to a nie jeszcze bardziej ich dobijacie dodajac posty raz na miesiac. A jezeli macie moja prosbe w (za przeproszeniem) dupie to podajcie mi chociaz link do oryginalu i przeczytam sobie po angielsku. I jeszcze dodatkowa informacja dla ludzi ktorzy beda miec bol tylnej wypukłej swojego ciala to nie, nie moglam czytac od poczatku po angielsku bo nie wiem jak to znalezc.
    Wiec prosze o rozpatrzenie mojej prosby. Dziekuje. Dobranoc. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i co z tego, że rozdziały są co miesiąc? Dobre i to... Nie zmuszajmy dziewczyn do tłumaczenia bo to nie roboty! I tylko je tym zniechęcimy... A jeśli chcesz, to proszę, możesz czytać po angielsku :) ---> http://www.wattpad.com/story/4178686-cold . Miłej lektury ~
      A Wam dziewczyny jeszcze raz dziękuję, nie ważne jak często, ważne że wgl coś nowego się tu pojawia c:
      Do kiedyś... :)
      N:*** po raz kolejny xp

      Usuń
  21. Błagam, tłumaczcie dalej! Kocham was!

    OdpowiedzUsuń
  22. fajny roździał z niecierpliwością czekam na kolejny :D
    A i zapraszam na bloga http://badangel-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Błagam was dziewczyny, tłumaczcie dalej!!! Kocham tego bloga i bardzo dziękuje za przetłumaczone do tej pory rozdziały. Jesteście świetne. Będę czekać. Mam nadzieję, że nie zrezygnujecie, bo jest wielu czytelników :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Jezuuu świetny *.*
    Wielkie brawa dla was dziewczyny!
    Kiedy kolejny rozdział? Mam nadzieje że w ogóle zostanie dodany :/

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo fajny rozdział, mam nadzieję że coś jeszcze dodacie. Nie zawiesiłyście chyba bloga? :C

    OdpowiedzUsuń
  26. Czy tylko mi się wydaje że 50 twarzy Greya jest do tego podobne ?

    OdpowiedzUsuń
  27. Kiedy następny? <3 <3 <3 :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Dziekuje ze dalej to tłumaczycie ♡ mimo że co miesiąc :( ale ważne ze dalej jest ktoś taki kto nie zbagalitezuje czytelników i przetłumaczy rozdział :) dziękuję ♡

    OdpowiedzUsuń
  29. Do Anonima, który napisal 3 kom.do góry. To jest oparte na 50 tw.Greya. A w USA premiera tego filmu byla juz bardzo dawno. I dlatego tak jest :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Świetnie tłumaczone

    OdpowiedzUsuń
  31. Klasa sama w sobie ;) Czekam na kolejny rozdział ;**

    OdpowiedzUsuń
  32. Kocham!
    Kiedy nowy? ! Minęło juz stanowczo za dużo czasu!

    OdpowiedzUsuń
  33. Świetny!!!
    Kocham to tłumaczenie <33
    Kiedy kolejny? Już 4 miesiące bez rozdziału :o :(

    OdpowiedzUsuń
  34. Kiedy następny rozdział :) ?

    OdpowiedzUsuń